Bestia wykonał przyzwalający gest dłonią.
— Dawno temu w nakrytej słomą chatce na skraju wioski
żyła sobie pewna dziewczyna, ładna i pełna życia — zaczęła Bella nieśpiesznym,
miękkim głosem, starając się całą sobą wczuć w wypowiadane słowa. — Życie jej
było skromne. Wyobraź sobie, panie, jak by to było mieszkać w jednej izdebce
wraz z rodzicami, codziennie wstawać wcześnie rano doić krowy i długą drogę
odbywać po wodę ze studni. Nasza bohaterka jednak nie narzekała, ponieważ miała
kochającą rodzinę, która starczała jej za wszystkie bogactwa świata. Pewnego razu...
— Nie mów już więcej — przerwał nagle Bestia, z satysfakcją demonstrując swoją pogardę. — Czego nie zrozumiałaś, kiedy mówiłem, że nie lubię baśni?
Bella wzdrygnęła się lekko, gdy pod koniec podniósł głos. W jej policzki uderzyło ciepło. On to robi specjalnie, chce mnie jedynie wytrącić z równowagi — powiedziała
sobie, ale nie mogła nie drżeć przed tymi zniecierpliwionymi oczami. Obserwowała jego łapy. Wielkie, ciemne, zakończone pożółkłymi pazurami. Stukały o podłokietnik krzesła.
— Wysłuchaj mnie do końca, panie. — Siliła się na spokój. — Taka była umowa.
— Umowa była taka, że opowiesz mi coś ciekawego, a nie jakieś ścierwo z wychodka.
— Czy twój czas jest tak cenny, byś nie mógł mnie wysłuchać chwili dłużej? — wycedziła w końcu. Bestia otworzył szerzej oczy. Wydawało się, że zaraz odparuje jej równie nieprzyjemnym słowem, ale on tylko warknął cicho i machnął łapą, by mówiła dalej.
Bella wypuściła gwałtowniej powietrze.
— A więc zdarzyło się razu pewnego, że
dziewczyna wpadła w oko wiejskiemu amantowi. — Usiłowała mówić pogodnie, choć jej serce jeszcze ścinał mróz. — Był
to młodzian przystojny, ale gwałtowny i zadufany w sobie. Upodobał sobie naszą
bohaterkę, ponieważ zdawała mu się najpiękniejszą w okolicy i postanowił
natychmiast się jej oświadczyć. Kiedy dziewczyna wracała ze wsi brzegiem rzeki,
zastąpił jej drogę, począł zapewniać o swoim gorącym uczuciu i usiłował skraść
wybrance pocałunek. Ona jednak nie odwzajemniała jego zalotów. Dostrzegała
zepsucie młodziana i wolała umrzeć starą panną niż oddać swoją rękę takiemu
człowiekowi. Dlatego kiedy amant, pewny swego triumfu, nachylił się zaborczo nad
dziewczyną, ona w ostatniej chwili usunęła mu się z drogi. Zaślepiony śmiałek
stracił równowagę i wpadł do rzeki, a pocałunek, przeznaczony dla urodziwej
dziewczyny, dostał się tłustej, śliskiej żabie. Wyobraź sobie jego minę, gdy
odkrył, komu tak właściwie się oświadczył!
Bella udała, że parka śmiechem i wtem zdumiał ją wyraz
twarzy Bestii. Pan zamku już nie był ponury i nadąsany. On się uśmiechał. Jego brzydkie usta rozciągał grymas
drwiącego rozbawienia, ale nie skierowanego do niej.
— Żałosny głupiec!
Bella poczuła, że jest jej odrobinę lżej.
— Czyżbym cię rozbawiła, panie?
Bestia obnażył lekko zęby.
— Mogłabyś być komediantem.
— Przyjmę to za komplement. Oczywiście to nie koniec
przygód naszej bohaterki — dodała dziewczyna zaraz. Starała się znów przybrać
ten dziarski, poufały ton, niby szepczący tajemnicę. — Innego razu do jej chaty
zastukała stara kobiecina, odziana w obdarty płaszcz, bez gorsza przy duszy.
Błagała o gościnę, a ponieważ domownicy mieli dobre serca, wpuścili ją do
środka, usadzili przy palenisku i podzielili się z nią kolacją. Rodzice byli
zachwyceni uprzejmością staruszki, ale ich córka spoglądała na nią z pewnym
niepokojem. Nie uszło jej uwadze, że choć przybyszka wydawała się biedna jak
mysz kościelna, nosiła przy sobie tajemniczy medalion, jaśniejący w mroku izby.
Tej nocy dziewczyna nie mogła zasnąć. Wciąż miała
wrażenie, że słyszy wołający ją głos. W końcu nie wytrzymała i zaczęła
rozglądać się po pomieszczeniu, aż odkryła, że dźwięk wydobywa się z medalionu
zwisającego na piersi śpiącej smacznie staruszki. Dziewczyna zignorowała zasadę
obchodzenia się z rzeczami prywatnymi i sięgnęła po wisiorek, a wówczas
zajarzył się on niczym srebrzysta pochodnia. Niespodziewanie przed dziewczyną
ukazał się piękny młodzieniec o zagubionym spojrzeniu i miłym uśmiechu.
Bella przerwała demonstracyjnie i zauważyła, że w
Bestii znów budzą się zalążki irytacji.
— To jest to, na co liczą takie dziewczyny jak ty,
prawda? — rzucił z pogardą i pewną dozą goryczy. — Piękne oblicze i słodki
uśmiech?
Bella nie odpowiedziała od razu.
— Opowiadam ci tylko baśń. Obydwoje dobrze wiemy, że jest
ona głupia i naiwna — odparła przedrzeźniająco. Poczuła się absurdalnie
urażona, że słuchacz tak prędko ocenia jej preferencje wobec mężczyzn.
Odchrząknęła po raz kolejny. — A teraz zechciej słuchać dalej. Młodzieniec wyjaśnił
naszej bohaterce, że goszcząca w jej domu kobieta jest tak naprawdę podłą
wiedźmą, która z czystej złośliwości uwięziła go w medalionie i nosi go ze sobą
jak swoją własność. Młodzi wyszli na dwór, pod niebo usiane błyszczącymi
gwiazdami, a później rozmawiali i rozmawiali, aż do białego rana. Wówczas to
młodzieniec znów wrócił do swojego srebrnego więzienia, a dziewczyna obiecała
sobie, że pomoże mu odzyskać wolność.
Rankiem udawała jednak, że nic nie wie i tak samo jak
poprzedniego wieczora, uśmiechała się do złej staruszki. Kobiecina spoglądała z
ciekawością na śliczną młódkę i w pewnej chwili zaproponowała jej spacer. Wyszły
obie na pola przecinane wstęgą rzeki. Wiedźma niedługo udawała miłą;
szponiastymi palcami uchwyciła ramię dziewczyny i ją również usiłowała zamknąć
w swym magicznym medalionie. Nasza bohaterka była jednak na to przygotowana.
Nie straciła uwagi, wykorzystała całą swą siłę młodości i wepchnęła staruchę do
rwącej rzeki. Krzycząca wiedźma machała ze złością rękami, ale na nic jej się
to nie zdało. Odpłynęła z prądem, a upadły medalion zalśnił jeszcze
mocniej. Po chwili na brzegu pojawił się miły młodzieniec.
Bestia jednak nie dbał o odczarowanego chłopaka. W jego
spojrzeniu zamigotało niespodziewane rozbawienie, kiedy rzekł:
— Skoro wrzuciła staruszkę do rzeki, nie była tak kryształowo dobra, jak
starasz się mi wmówić.
— Dobro w czystej postaci nie istnieje… — stwierdziła Bella
z machnięciem dłoni, po czym dodała niespodziewanie dla samej siebie: — Tak
samo jak i zło.
— Jesteś pewna?
Dziewczyna patrzyła mu dłużej w oczy.
— Tak. — Założyła kosmyk włosów za ucho. — Nasi młodzi
nie posiadali się ze szczęścia. Teraz mogli spędzać ze sobą cały czas, śmiać
się z szeptanych do ucha żartów i wspólnie pomagać przy zwierzętach. Zrodziła
się między nimi niezwykła więź. Jedno było gotowe zrobić dla drugiego wszystko.
Dziewczyna budziła się przy swoim ukochanym z myślą, że cudownie jest słyszeć
bicie jego serca tuż obok siebie. A i on czuł, że trzymając w ramionach
dziewczynę, ma przy sobie wszystko. Dlatego też zdecydowali się pobrać, z
nadzieją, że ich życie będzie długie i szczęśliwe.
Bella musiała zaryzykować. Celowo operowała wzniosłymi słowami i romantycznym
stylem, wiedząc, że to podziała na Bestię jak rój pszczół brzęczących obok
ucha. W istocie, stwór zaczynał tracić cierpliwość.
— W dniu, w którym uwierzę w takie bzdury, pozostaną po mnie tylko nagie kości, a może nawet mniej — wycedził, pazurem żłobiąc rysę w podłokietniku. Bella zatrzepotała niewinnie rzęsami.
— To nie bzdury, tylko...
— Miłość? — Prawie wypluł to słowo. — Widywałem ludzi, którzy sądzili, że miłość ich uratuje. Śmiałem się, gdy ich twarz robiła się sina od zaciśniętej pętli. A może to miłość miała mnie ocalić przed...
Urwał, jakby sam nie wierząc, jak daleko sięgnęły jego rozważania. Dziewczyna patrzyła na niego znacząco rozwartymi oczami. Nie ośmieliła się uśmiechnąć, ale wiedziała, że osiągnęła drugi cel. I on również teraz to pojął. Zmrużył
oczy i usiadł luźniej na krześle.
— Niech ci będzie — warknął, po czym udał, że ziewa. — Czy
zamierzasz mnie rozczarować i zakończyć swoją opowieść w takim banalnym
punkcie?
— Nie, panie. — Teraz uśmiechnęła się lekko, by zaraz spoważnieć. — Nasi bohaterowie zamieszkali w osobnej
chacie, jednakże szybko nawiedziło ich nieszczęście. Młodzieńca dotknęła
przechodząca przez wioskę zaraza. Dziewczyna siedziała przy nim, zmieniała
okłady na jego czole, ale tym razem nie mogła ocalić mu życia... Miałeś rację, panie. Miłość nie wygra ze śmiercią. Młodzieniec zmarł, nim spadł
pierwszy śnieg.
— Jakoś nie będę rozpaczać.
— Cóż, twoja wola. — Ponownie się uśmiechnęła. To
dziwne, ale choć Bestia był teraz drwiący i uszczypliwy, wydał jej się przez
to bardziej ludzki. Przestał rzucać groźbami i unosić się w gniewie, po prostu jej dogryzał, jak mógłby to zrobić każdy inny na jego miejscu. Bella znienacka
przypomniała sobie o Gastonie i ich gierkach słownych, jakie czasem toczyli w
salonowym zaciszu. Z tym mogła sobie poradzić. Gorzej było z aktami
brutalności.
— Tuż po śmierci męża dziewczyna powiła dziecko.
Sądziła, że to będzie jej radość, jej osłoda na ranę żałoby, ale nie wiedziała,
że zła wiedźma zdołała przeżyć rwący nurt rzeki i w ciemności wyszeptać
straszliwą klątwę. Dziecko urodziło się potworkiem. — Bella poczuła, że od nowa
zaczyna ogarniać ją zdenerwowanie. Doszła do najtrudniejszej części opowieści.
— Cała wioska czuła do niego odrazę i nienawiść, widziała w nim złe moce i
domagała się ich utopienia w studni. Jednakże matka na to nie pozwoliła. Kochała
swojego synka, choć inni mu złorzeczyli, tuliła go w ramionach, choć wyglądał
bardziej jak pokurczony gnom niżeli dziecko, całowała go, choć wargi drętwiały
jej od chropowatości jego czoła. Nasza bohaterka kochała dziecko szczerze i
bezinteresownie, ponieważ wierzyła, że urodził się jej anioł. Na Ziemi
przyoblekł szpetną twarz i groteskowe ciało, ale pewnego dnia cała jego brzydota
opadnie i jej syn zabłyśnie niebiańskim światłem.
Tym razem Bestia nie miał dla niej żadnych słów.
Milczał, wpatrując się uporczywie w skaczący ogień. Myślami mógł być gdzieś
daleko — gdzie, tego Bella nie potrafiła zgadnąć.
— Czy to nie piękne? — dodała po chwili cicho, nie
będąc pewna, do kogo zwraca swe pytania. — Wierzyć, że cały ból, ułomności
ciała i nienawiść przeminą? Że może istnieć na świecie ktoś, kto kocha cię
takim, jaki jesteś?
Przypomniała sobie teraz swojego ojca, który oddał ją
na pożarcie bestii, by ocalić własną skórę. Tak bardzo przeszkadzała mu odmienność
córki, że zdobył się na czyn niegodny żadnego rodzica.
Po chwili ciszy Bestia obrócił ku niej twarz. W jego
jasnych oczach błyszczały łzy. Był to widok zaskakujący i poruszający, niczym róża kwitnąca zimą. Bella,
choć jej uczucia względem gospodarza i oprawcy były podzielone, teraz zapragnęła
unieść rękę i dotknąć spływającej po jego policzku łzy. Na własnej skórze
poczuć, że jest prawdziwa, że jest spowodowana nią.
— To rzeczywiście jest piękne — wyszeptał chrapliwie. Brzmiał teraz zupełnie inaczej. Bella nachyliła się w jego stronę ze
zmarszczonymi brwiami.
— O czym myślisz?
Zawahał się, ale w końcu odparł:
— Wspomniałaś o kochającej matce… Ja swoją straciłem
bardzo dawno temu. Zastanawiam się, czy i ona mogłaby pokochać potwora. Czy spojrzałaby
na mnie, wiedząc, kim się stałem.
Potwierdziło się to, co Bella podejrzewała już od
jakiegoś czasu. Bestia nie urodził się taki. Był kiedyś człowiekiem. A ona dotarła teraz do tej jego ludzkiej, wrażliwszej cząstki.
— Pozwolę sobie powiedzieć, że wiem, co czujesz. — Nie
do końca rozumiała, dlaczego mu się zwierza. Nagle coś się zmieniło w tej wielkiej, pustej komnacie. Cienie przybrały inne kształty. — Ja również straciłam swoją
matkę, jedyną osobę, która widziała w moich wadach zalety.
Po raz pierwszy dziewczyna spojrzała na Bestię w innym
świetle. Siedział zgarbiony na swoim wielkim krześle, odziany w strój, który wisiał
na jego potężnej sylwetce. Kark uginał mu się pod ciężarem długich rogów. W
oczach migotał jakiś długo skrywany ból oraz zmęczenie.
Czy to jest potwór?
Bella nie zdała sobie sprawy, że uniosła rękę. Jej
delikatne palce odnalazły szorstką, porośniętą meszkiem szarawych włosów dłoń
Bestii, której wcześniej tak się bała. Przez moment stwór jej na to pozwolił. Chłonął dotyk dziewczyny, wpatrzony
ponuro w ogień. Dopiero potem zabrał rękę,
wydając z siebie głośny pomruk zirytowania.
— Nie chcę twojej litości! — Przeszył ją ostrym
spojrzeniem. — Sądzisz, że nie wiem, o czym teraz myślisz? Jaką żałosną jestem
kreaturą?!
Bella cofnęła się ostrożnie.
— Wolałabyś, żebym cię nienawidziła?
— Nienawiść to jedyne, co mi pozostało. Jestem
potworem, przeklętym i zapomnianym, duszą potępioną. — Wyszczerzył kły we własnej bezsilności. — A teraz w tę ciemność ciągnę jeszcze i ciebie.
— Nie. — Kiedy uniósł na nią zdumiony wzrok, dodała
głośniej: — Nie, Bestio. Nie wierzę, że tylko tyle jeszcze cię czeka. Mógłbyś
być czymś więcej. Mógłbyś spróbować… żyć.
— Dlaczego tak mówisz? Właśnie ty?
— Bo teraz widzę coś, czego wcześniej nie zauważyłam.
Nie jesteś tylko potworem.
Na twarzy pana zamku odbiło się niedowierzanie
pomieszane z jakąś ulgą. Zaraz jednak stwór przymrużył oczy.
— Nie zapominaj, że wciąż toczymy grę o twoje życie.
Jej mina schłodniała.
— Nie zapomniałam.
— Bystra z ciebie dziewczyna. Może już czas, byś w swej
komnacie cieszyła się wygraną albo zmrużyła słodkie oczęta? W końcu opowiadanie
bywa męczącym zajęciem.
Bella wstała z jakimś ukłuciem żalu. Była już
blisko, ale on nie pozwalał jej do siebie dotrzeć.
— W rzeczy samej.
— Bello… — szepnął, kiedy oddaliła się już o kilka
kroków. Jego głos był inny niż moment temu, bardziej gładki i pokorny. — Dziękuję
za to, co o mnie powiedziałaś.
*
Zgodnie z zapowiedzią, rozdział oddaję w Wasze ręce wcześniej niż zwykle :D Muszę przyznać, że to jeden z moich ulubionych. Mam nadzieję, że do Was również przemówi.
Miłej majówki, kochani!
Chcę jeszcze więcej.Cudowny rozdział nie mam się do czego przyczepić.Obys nie straciła swego zapału jak i weny bo było by bardzo mi smutno.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!
UsuńRównież mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Początek tej historii był trochę toporny, ale teraz coraz bardziej się w nią angażuję ^^
Pozdrawiam.
Na początek piękny szablon.
OdpowiedzUsuńPasuje do klimatu opowiadania.
Dalej wspaniała historia jaką opowiedziala Bella. Widzę, że powoli zaczyna kogoś widzieć w Bestii. Kogoś nie tylko złego potwora za jakiego uchodzi lub chcę uchodzić.
Ostatecznie każdy ma uczucia. Nawet ktoś taki jak Bestia. Tylko dalej toczą ze sobą grę. Czy Bella ją wygra? A może Bestia nie będzie w stanie wykonać wyroku? Czekam na ciąg dalszy i życzę udanej majówki.
Dziękuję! Sporo się naszukałam, żebyś znaleźć coś klimatycznego i mam nadzieję, że w końcu się udało :)
UsuńI dziękuję także za cały komentarz. Tak, Bella zaczyna zmieniać swój stosunek do Bestii, ale nie chciałam, aby od razu zapałali do siebie sympatią. Gra toczy się dalej.
Nawzajem, udanej majówki ^^
Świetne, jak zawsze. Hm, nie wiem na ile widać w opowieści Belli jakieś inne bajki i czy faktycznie z tych czerpałaś (chociaż raczej sama wymyśliłaś) to widzę właśnie pierwszą "scenę" jakby Bella i Gaston z Disneyowskiej wersji, druga scena to z takiej baśni, którą kiedyś czytałam o księciu/księżniczce uwięzionej gdzieś (to były jakieś rosyjskie baśnie) i to z tym potworkiem skojarzyłam z Dzwonnikiem z Notre Dam. Ale.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko (no, oby było cieplej) i weny :3
Dziękuję :D
UsuńPowiem Ci, że bardzo dobrze odszyfrowałaś te baśnie, cieszę się :D I dodam jeszcze, że pisząc o proszącej o gościnę staruszce, inspirowałam się tą czarodziejką z Pięknej i Bestii.
Pozdrawiam również ^^
Śliczny szablon! Zdecydowanie mój gust ;), chociaż muszę przyznać, że litery w tekście rozdziału nieco za ciemne i musiałam trochę mrużyć oczy...
OdpowiedzUsuńA wracając do rozdziału; opowieść Belli jak najbardziej mi się podobała. Była specyficzna, bo w końcu w jaki inny sposób Bella mógłby sprostać wszystkim wymaganiom Bestii, co go historii? Starałam się jak najbardziej wczuć w tę opowieść, ale coś chyba mi nie wszyło, może to przez to, że nieustannie hałasował mi nad głową brat...?
Cieszę się, że Bestia ostatecznie wzruszyła się, wściekła i rozbawiła, no i że Bella jednak jeszcze trochę pożyję ;)
Mam wrażenie, że między nimi rozkwita jakaś specyficzna więź, w końcu końcówka jest tego doskonałym przykładem. Dziwnie było czytać o chwilowym złamaniu się chłodnego i mrocznego wizerunku Bestii, a jego ostatnie słowa nieco mnie zaskoczyły, ale i wzbudziły moją ciekawość ;D!
Oczywiście czekam niecierpliwie na kolejny rozdział!
Buziaki i weny!
Charlotte
Dziękuję Ci bardzo :*
UsuńSzablonu znowu musiałam się trochę naszukać, bo ciężko znaleźć ciemnowłosą dziewczynę bez współczesnego ubrania czy wystroju :P Może masz rację, rozjaśnię trochę czcionkę ;)
Haha, rozumiem, nie szkodzi xD
Cieszę się, że widzisz tę rosnącą więź. Bella też pewnie się nieźle zdziwiła, ale każdy ma dwa oblicza :P
Pozdrawiam ^^
Witaj! :)
OdpowiedzUsuńMuszę Ci powiedzieć, że... Twoje opowiadanie jest po prostu magiczne! <3 Co prawda nie przeczytałam jeszcze całości, ale już się w nim zakochałam!! <3 "Piękna i Bestia" to moja ukochana bajka z dzieciństwa i zawsze powracam do niej z wielkim sentymentem... Żałuję tylko, że nie widziałam najnowszej kinowej adaptacji. W Twoim opowiadaniu to Ariana występuje w roli pięknej, tak? :) W każdym bądź razie szablon z nią jest obłędny! <3 *.*
Piszesz tak lekko i płynnie, że nie mogłam wyjść z podziwu! Zazdroszczę Ci oraz gratuluję tak świetnego stylu! Masz prawdziwy talent, który rozwijasz! Tak trzymać! :)
Baśń o medalionie mnie oczarowała! Coś pięknego! I ten chłopiec... Rozczuliłam się jak Bestia, naprawdę! Przepięknie ją opisałaś! :)
Wspaniale również kreujesz bohaterów! Nie są przerysowani, co w bajkach często się zdarza... Pełen podziw! :)
Jako iż przykułaś moją uwagę, zostaję Twoją stałą czytelniczką! :*
Życzę Ci mnóstwa weny i pozdrawiam serdecznie! <3
Hej! :)
UsuńTwoje odwiedzimy tutaj sprawiły mi wielką radość. Dziękuję bardzo za taki miły, pozytywny komentarz! :* Aż mi się ciepło na sercu zrobiło. Cieszę się, że najnowszy rozdział tak Ci się spodobał i że zamierzasz przeczytać resztę historii. Obyś się nie zawiodła ;)
Co do szablonu - tak, to Ariana. Ja za nią niestety nie przepadam, ale trzeba jej przyznać, że jest ładna i dobrze się tutaj komponuje.
Również pozdrawiam serdecznie ^^
Hmm, trudno mi znaleźć odpowiednie słowa, Marzyciel Prawie bez żadnego wysiłku stworzyłaś wyjątkowy rozdział. Jestem oczar Od początku byłam przekonana o ludzkich uczuciach Bestii. Najwidoczniej w głębi serca pozostał skrzywdzonym kilkuletnim chłopcem. Jego dzieciństwo musiało być mroczne. Paradoksalnie w opowieści Belli dostrzegł siebie. Nawet matka Hitlera musiała go kochać, gdy był dzieckiem, jak powiedział Maks Vandenburg w rozmowie z dziewczynką, która kradła książki. Może podczas wojny, również pisała do niego listy? Jeśli potrafimy kochać kogoś, na przekór wszelkim przeciwnościom losu, to dokonamy wszystkiego. Czy miłość przezwycięża zło? Trudno powiedzieć coś jednoznacznie. Dużo zależy od człowieka. Niektórzy są po prostu niesprawiedliwie oceniani przez ogół. Szczególnie bogacze którzy mają wszystko, czego dusza zapragnie. Jednak za pieniądze pieniądz nie da wielu rzeczy niematerialnych. O czym mogłam się przekonać czytając po raz kolejny o małym Cedryku, przyszłym lordzie i jego dziadku. Dla malca ktoś, kim inni pogardzali był po prostu dziadkiem. Dopiero w momencie pojawienia się w jego życiu małej, niewianej istotki hrabia mógł zrozumieć swoje błędy,bo chciał to zrobić. Dawny władca zamczyska znajduje się w takiej samej sytuacji. Od lat gnębił ludzi zabiał ich i nagle... dostrzeżono w nim coś z wyjątkiem potwora. Niezwykłe, prawda? Odtąd wiele może się zmienić. Łańcuchy zaczynają pękać, zły czar kiedyś minie... Mądre przesłanie, kochana.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci ślicznie, bardzo się cieszę, że moje opowiadanie przywodzi Ci na myśl tyle skojarzeń! :)
UsuńPostać matki jest ważna dla całej fabuły - pojawia się zarówno we wspomnieniach Belli, jak i Bestii. Stanowi siłę dla naszych bohaterów, źródło pierwszej bezinteresownej miłości, jaką otrzymali. W późniejszych rozdziałach dowiecie się więcej na temat matki króla :P
I masz rację, ich relacje nie będą już takie same.
Pozdrawiam ciepło i jeszcze raz dziękuję!
W końcu tu dotarłam. Uff...
OdpowiedzUsuńOpowieść opowiedziana przez Belle była naprawdę fantastyczna zwłaszcza że spełniała wszystkie wymogi, które postawiła jej Bestia. Dzięki temu dziewczyna może przespać spokojnie kolejną noc, nie martwiąc się o swoje życie.
Co do końcowej rozmowy bohaterów. Bestia otwiera swoje serce przed Piękną. To wspaniale.
Pozdrawiam.
Dziękuję bardzo! Moim zdaniem ten rozdział jest dość przełomowy i jednocześnie ciepły, dający nadzieję, dlatego właśnie jest dla mnie ważny :)
UsuńPozdrawiam!
Nie sądziłam, że opowieść Belli tak poruszy Bestię. W końcu wydaje się on być z kamienia, ziejący nienawiścią potwór, a tu taka niespodzianka. Myślę, że Bestia potrzebował czegoś takiego, że pragnął, by ktoś w końcu uraczył go historią, która choć na chwilę oderwie go od zamku, samotności i klątwy. Bella chyba miała szczęście, że opowieść była naprawdę poruszająca i Bestia jednak zdołał się zaśmiać czy uronić łzę. Dziewczyna w jakiś sposób ma zbawienny wpływ na Bestię, która najwidoczniej pragnie towarzystwa gościa. Ileż w końcu można żyć w samotności? Każdy ma tego dość, nawet taki stwór jak pan zamku nie może ciągle żyć w okowach własnej nienawiści.
OdpowiedzUsuńOpowieść Belli była naprawdę piękna, a końcówka nastawiona chyba na to, by przekonać Bestię, że jednak mimo brzydoty każdy może zostać pokochanym, nie ważne przez kogo. Może liczyć na miłość - on też :)
Świetny rozdział!
Przepraszam, że tak późno komentuję, ale głównie urzęduję na Wattpadzie i Blogspot już nie jest tak odwiedzanym przeze mnie miejscem jak było to jeszcze rok temu :)
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział! <3
Rozumiem, cieszę się, że do mnie jeszcze zaglądasz na blogspota i oczywiście bardzo dziękuję za komentarz! ^^
UsuńOpisałaś uczucia Bestii bardzo trafnie, tak właśnie chciałam je przekazać. Nienawiść męczy. No i ta opowieść faktycznie miała taki morał. Zależało mi również, aby pokazać, że każda miłość jest ważna - nie tylko ta między dwojgiem zakochanych, ale także i ta do matki.
Pozdrawiam :*
Boże, piszesz tak cudownie.
OdpowiedzUsuńNie myślałaś nigdy nad Wattpadem? Warto podzielić się taką piękną historią z większym gronem osób *-* <3
Dziękuję bardzo! ^^
UsuńKiedyś nad tym myślałam, ale nie do końca rozumiem, z czym to się je. Poza tym jestem przywiązana do blogspota. ale może kiedyś ;D