Wieczorami Bella wracała do komnaty jadalnej. Już dawno
podniosła przewrócony stół i pozbierała porozrzucane na podłodze naczynia. W
jednym z nich zawsze znajdowała coś do jedzenia. To jedno utwierdzało ją w
przekonaniu, że nie jest w zamku sama. Bestia ciągle ją obserwował, ciągle wypatrywał
jej następnych kroków, nawet jeśli od kłótni nigdy więcej go nie zobaczyła. Z
pewnością rozkoszował się jej bezczynnością i poczuciem beznadziei. Czekał, aż
się załamie, aż zacznie błagać lub popadać w obłęd. W dziewczynie jednak wciąż
gorzał płomień buntu.
Tej nocy Bella wierciła się niespokojnie w łóżku.
Śnił jej się ogień.
Płomienie przeskakiwały, zajmując kolejne belki drewna.
Gorąca łuna wzlatywała w wieczorne niebo. Ból, ten ból… I krzyk. Młodzieńczy
krzyk nienawiści i agonii…
Bella obudziła się zlana potem. Przez chwilę wpatrywała
się pusto z delikatną, niebieską zasłonę baldachimu. Następnie zerwała się z
łóżka. Już wiedziała, co powinna zrobić. Wsunęła stopy w ciepłe obuwie, a na
ramiona nałożyła futro. Potem pognała w stronę wyjścia.
Dziedziniec trwał pogrążony w cieniach, a zapomniany
stos lśnił leciutko w słabym świetle księżyca. Bella bez namysłu podeszła do
niego i zaczęła grzebać w śniegu. Odrzucała na bok poczerniałe belki niczym grudy
przeszłości. Rozbierała stos.
Znienacka rozległ się ryk.
— Precz!
Odwróciła się z bijącym sercem. Jedno drewno trzymała
mocno w dłoni.
— Co ty sobie wyobrażasz, przychodząc tutaj?! Co chcesz
osiągnąć? — wycharczał pan zamku, wyłaniając się z czeluści nocy. Jego oczy
błyszczały bezlitośnie, z otwartej paszczy wystawały kły. — Odsuń się od stosu,
natychmiast!
Bella powstrzymała drżenie.
— Nie. — Z jej ust buchnęła para. Przycisnęła belkę do
piersi, jakby to miało ją ochronić. — Nienawidź mnie lub kochaj, ale ja się nie
zatrzymam. Będziesz musiał mnie zabić.
Bestia uniósł łapę, by zadać cios. Bella przechyliła
lekko głowę, ale nie poczuła uderzenia. Stwór zatrzymał się przed nią, a z jego
rozszerzonych nozdrzy ulatywały kłęby pary.
— Tak bardzo chcesz umrzeć, głupia?
— I tak umieram, prawda? Obydwoje umieramy w tych
murach. — Odczekała chwilę, a gdy Bestia milczał, dodała z nutą żalu: — Możesz
myśleć, że masz przewagę, ale tak naprawdę także jesteś więźniem.
Pan zamku wyprostował się, nadając swojej sylwetce
bardziej ludzki wygląd.
— Wywnioskowałaś to, spacerując po moim zamku?
— Między innymi. — Odłożyła drewno i podniosła się z
klęczek. — A zatem jak będzie, Bestio? Zakończysz moje męki czy jednak ze mną
porozmawiasz?
Stwór pokonał ostatni dzielący ich krok i chwycił ją za
podróbek. Bella wytrzymała dotyk jego szorstkich, zrogowaciałych palców. W
głębi jego oczu ujrzała coś, co dało jej nadzieję — zdumienie.
— Dlaczego upraszasz się o towarzystwo takiego potwora?
— Nasza gra się jeszcze nie skończyła, czyż nie?
Stwór cofnął swoją rękę. Jego skąpana w mroku postać
wciąż budziła grozę, ale wydawała się już mniej zagniewana.
— A zatem szukasz zabawy.
— Podobnie jak i ty.
— No dobrze. Zagrajmy teraz w coś innego. — Bestia
poruszył się z namyśleniem, a jego obdarty płaszcz zaszeleścił na śniegu. W
końcu na szarych ustach pana zamku pojawił się chytry uśmieszek. — Skoro już
pokazałaś, jaki masz niewyparzony język, opowiesz mi historię. Historię, która
mnie rozbawi i rozgniewa, a na końcu wzruszy mną do tego stopnia, że uronię łzę.
Bella otworzyła szerzej oczy.
— Ty…
— Daję ci trzy dni — odparł chłodno, po czym obrócił
się i wszeptał z twarzą pół-obróconą w stronę dziewczyny. — Udowodnij, że nie
bez przyczyny pozwoliłem ci żyć.
*
Po zawarciu nowego układu wrócili do spożywania
wspólnych posiłków. Początkowo skąpaną w świetle świeczników salę jadalną
wypełniała cisza. Bestia pożerał swoją kolację w groźnym, zamyślonym milczeniu.
Nie silił się już na kpiące uprzejmości lub dogadywania. Ta zmiana budziła w
Belli dziwny niepokój pomieszany z zadowoleniem. Miała wrażenie, że rozmowa na
dziedzińcu zmieniła jej pozycję w oczach Bestii. Nie była już ładnie ubraną
laleczką wykonującą posłusznie polecenia. Stała się przeciwnikiem. Wciąż
stąpała po ostrzu miecza, ale tym razem miała w tej sprawie coś do powiedzenia.
Ona sama obserwowała pana zamku uważnie. Widziała
skapujący mu po brodzie tłuszcz, nieokrzesane ruchy, migoczące w półmroku oczy.
Stwór wydawał się okrutny i odrażający, pełen gniewu do świata, a jednak tkwił
w nim pewien niepojęty majestat. Jakiś refleks człowieczeństwa. Czy to w
sposobie, w jaki brał do ręki puchar z winem, czy to w bystrości połyskującej w głębi jego jasnych oczu,
czy też w fakcie, że do tej pory jeszcze nie zabił Belli. Wystąpiła przeciwko
niemu, przemówiła wyjątkowo śmiało, a on jednak wciąż pozwolił jej żyć. Tak
jakby swoim uporem zdobyła jego uznanie. Więcej jednak dziewczyna nie potrafiła
stwierdzić. Bestia otaczał się murem, który niełatwo będzie sforsować. Kim był?
Zdziczałym potworem czy ofiarą swej brzydoty?
Bella wiedziała, że wkrótce się o tym przekona.
Jeśli chodzi o historię, dziewczyna jak na złość miała w głowie tępą pustkę. Większość czasu spędzała w swojej komnacie, krążąc bezwiednie
w kółko i wymyślając najróżniejsze scenariusze. Komedia, opera mydlana i dramat
w jednym — to dopiero było wyzwanie! Wszystkie pomysły jednak wydawały jej się
głupie, infantylne lub nielogiczne. Pojęła, że wcale nie jest łatwo stworzyć opowieść,
zwłaszcza jeśli ma się nóż na gardle. Zaczęła więc powracać do czytanych w zaciszu
domowym książek i opowiadań, chcąc utkać z nich wyjątkową historię. Bella
musiała przyznać, że brakuje jej pod ręką lektury — one zawsze dawały jej siłę.
Szczególnie żarliwie myślała o Lodowym Księciu. Przeszło jej
nawet przez głowę, że mogłaby opowiedzieć go Bestii. W nadziei, że historia
poruszy pana zamku równie mocno jak gorączkowe słowa bohaterki przejęły
tytułowego księcia — i w obydwu przypadkach serce z lodu stopnieje… Musiała
jednak z żalem odrzucić ten pomysł. To była opowiastka dla dzieci, a one nie
pasują do uszu stwora z cienia.
Nie była jednak zupełnie stracona. Zdążyła już poznać
swojego gospodarza na tyle, by mieć nadzieję, że zdoła go rozbawić i rozzłościć.
Chwycenie za serce wydawało jej się jednak rzeczą niemalże niemożliwą. Bo cóż może
sprawić, by bestia wzruszyła się do łez?
Myśl, Bello, myśl —
karciła
samą siebie, przyśpieszając kroku. Opowieści
to twój świat, Bestia nie mógłby trafniej przydzielić ci zadania. Potrzebujesz
tylko inspiracji, iskry, która zapali ogień i oddali od ciebie widmo śmierci.
Czas mijał szybko, jakby ktoś nagle obrócił klepsydrę z
piaskiem.
Rankiem trzeciego dnia Bella postanowiła przemówić.
— Zastanawiałam się… — zaczęła powoli, gładko, bawiąc
się widelcem w ręku — czy lubisz baśnie, panie?
Bestia uniósł na nią wzrok. Z głębi jego gardła wydobył
się poirytowany pomruk.
— Bierzesz mnie za dziecko?
— Zdecydowanie nie. — Wytrzymała chwilę jego
spojrzenie, uśmiechając się chłodno. — Ale każdy z nas ma w sobie odrobinę z
dziecka. Marzymy, aby matki jeszcze raz pochyliły się nad naszymi łóżkami i
opowiedziały historie.
Bestia wyszczerzył kły w drwiącym uśmiechu, ale nie
umknęło uwadze dziewczyny, że zacisnął mocniej dłoń.
— Czy mogłoby istnieć coś głupszego i bardziej naiwnego?
— Zgadzam się z tobą, panie.
— Widzę, co knujesz! Czego miałbym się spodziewać po
delikatnej dziewce? — Pokręcił głową, jakby rozczarowany. — Lepiej by dla
ciebie było, gdybyś wymyśliła coś mądrzejszego.
Bella uśmiechnęła się zagadkowo.
— Wtedy nie mógłbyś mnie pożreć. — Podniosła się z
krzesła. — Dziękuję.
Może jej się tylko wydawało, ale na odchodnym ujrzała
płomyczek zaintrygowania w tych lśniących, mrocznych ślepiach.
O to jej chodziło. Zamierzała podsycić napięcie, aby i
on zaangażował się emocjonalnie w jej dzisiejszą opowieść. To była również jej
iskra — świadomość, że słuchacz będzie się głowił nad mającymi paść słowami,
czekając, aż dziewczyna go zachwyci lub sama się pogrąży.
I to właśnie Bella zamierzała zrobić.
Włożyć w opowieść cały swój zapał lub umrzeć.
*
Tego samego popołudnia Bella dostała liścik.
Tkwił on wsunięty w szparę pod drzwiami jej komnaty.
Kiedy rozwinęła wyblakły papier, ujrzała koślawe, grube pismo, które oznajmiało,
by zamiast na kolację w sali jadalnej, udała się do pomieszczenia z kominkiem, które
niegdyś służyło spotkaniom towarzyskim. Dziewczyna poczuła falę ekscytacji i
obaw.
A zatem Bestia lubował się w symbolice.
Mało tego, potrafił pisać.
Miała stawić się w komnacie, w której po raz pierwszy
spojrzeli sobie w oczy i ustalili pierwszy warunek gry. Wydawało się zatem
stosowne, aby właśnie w tym miejscu dopełniła się konieczność drugiego zadania.
Teraz pozostawało tylko jeszcze raz przeanalizować opowieść w głowie i liczyć,
że będzie ona właściwa.
Bella zastanawiała się, co zrobi z nią Bestia, jeśli
ona przegra. Pożre ją, zgwałci, zamknie gdzieś w lochach, zamuruje żywcem? Czy
dziewczyna stanie się wówczas kolejnym cieniem zawodzącym w murach dawnej
twierdzy? Gargulcem skazanym na wieczną boleść? Dlaczego pomyślałam o gargulcach? Ta możliwość jednak ją przerażała.
Nie dojdzie do tego
— przekonywała
samą siebie.
Wieczorem ubrała się w fioletową kreację z szykownymi
guzikami spinającymi ją od szyi do talii. Chciała dziś wyglądać poważnie. Jak
matka, kiedy siadywała przy niej i opowiadała bajki na dobranoc, z przekonaniem
wymawiając każde słowo. Następnie Bella odnalazła wielką komnatę, która kiedyś
faktycznie mogła służyć spotkaniom towarzyskim. Obecnie nie było w niej nic prócz
kilku kulawych krzeseł i wielkiego, marmurowego kominka, w którym tlił się
świeżo rozpalony ogień. Bella musiała przyznać, że pomieszczenie osnuwała jakaś
tajemniczość, sprzyjająca przędzeniu opowieści.
Bestia już na nią czekał.
Siedział na krześle o pokaźnych rozmiarach, opierając
wygodnie łokcie na podłokietnikach i wyciągając bose, zrogowaciałe stopy w
stronę płomieni. Ten widok coś Belli przypominał, ale uczucie to było tak nikłe
i niejasne, że musiała odrzucić je na bok. Teraz wypełniały ją przede wszystkim
determinacja i przejęcie.
— Usiądź, Bello — odezwał się pan zamku.
Bella zajęła miejsce na ustawionym naprzeciwko krześle.
Zaskrzypiało. Dziewczyna miała nadzieję, że się pod nią nie załamie. W tym
zamku wiele rzeczy lubiło kruszyć się niczym popiół.
Spojrzeli sobie w oczy na tle smugi ognia.
— Ostrzegam, że nie jestem cierpliwym słuchaczem —
uprzedził Bestia. Gładził leniwie podłokietnik, choć jego oczy z uwagą śledziły
każdy gest rozmówczyni. — Czasy, w których lubiłem wsłuchiwać się w opowieści,
minęły dawno temu.
— Żadne z nas nie twierdziło, że to będzie łatwe — odcięła
się Bella. Usiłowała ukryć swoje drżące z nerwów dłonie poza zasięgiem światła.
Wiedziała, co chce powiedzieć i wierzyła, że wywoła u słuchacza żądane emocje,
a jednak spokojne siedzenie tuż obok swojej możliwej zagłady równało się z
niemożliwością. Odchrząknęła. — Mogę zaczynać?
*
Ucięte w odpowiednim momencie. Następną część postaram się dodać dość szybko, żebyście nie musieli za długo czekać w niepewności.
Przy okazji życzę wspaniałych Świąt! :)
No pięknie, pięknie! :D
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać opowieści Belli. Jestem niemal pewna, że będzie to niezapomniana historia ;).
Oczywiście rozdział bardzo fajny, ciekawa konfrontacja Bestii i Belli i jestem naprawdę zachwycona odwagą Belli. Ogólnie widać, że jest autentycznie zafascynowana osobą Bestii i jest skora do powolnego odkrywania jego tajemnic.
Czekam na kolejny i trzymam Cię za słowo, że pojawi się wkrótce!
Buziaki,
Charlotte
Dziękuję ślicznie! :D
UsuńHistoria Belli z pewnością trochę zaskoczy tych, którzy pamiętają animację :)
I wiem, że dotrzymywanie takich obietnic nieraz bywa trudne, ale tym razem się postaram, bo rozdział jest już w całości sprawdzony.
Pozdrawiam ciepło ^^
Z rozdziału na rozdział robi się ciekawiej :)
OdpowiedzUsuńWszystko opisane delikatnie i subtelnie, że tak to ujmę, przez co czyta się lekko i w sumie szybko. No i ucięte w idealnym momencie, żeby wkurzyć czytelnika :D
Tak czytam sobie zawsze jak wrzucisz nowy rozdział, ale zawsze gdzieś z tyłu głowy mam pytanie, jak rozwiążesz to, że jeśli Bestia pokocha – umrze. Wiadomo, że tym się nie pochwalisz ^^, ale chyba za tym momentem czekam najbardziej niecierpliwie. :)
Dziękuję, miło mi :D
UsuńHaha, no to prawda :P
I cieszę się, że masz na uwadze tę kwestię, bo to jednak spore odstępstwo od oryginału. Ja również o tym pamiętam. Ale oczywiście nie zdradzę tego teraz ;)
Pozdrawiam :)
No tak się nie robi! Nie urywaj w takim momencie, bo ja nie dożyję do kolejnego i umrę z ciekawości, a swoje lata już mam XDD
OdpowiedzUsuńWracają jednak do rozdziału.
Bella ma rację, oboje są więźniami i chociaż ona jest tutaj niewinna, nie zrobiła nic złego, Bestia zdecydowanie zasłużył sobie na karę. W końcu to on jest tym złym, prawda? Ale myślę sobie, że jednak to więzienie może ich w jakiś sposób zbliżyć, sprawić, że oboje będą patrzyli na tę drugą osobę zupełnie inaczej. Na pewno nie mam co marzyć o miłości, ale przecież już teraz oboje są ciekawi siebie, sprawdzają się, bawią się w gry i robią podchody. Bella sprawdza wytrzymałość Bestii, chociaż może ją to słono kosztować, ale nie sądzę, by pan na zamku chciał ją zabić. Jest gwałtowny i humorzasty, ale myślę, że żal mu byłoby zabijać taką ładną dziewkę, chociaż bardzo go denerwuje i prowokuje. Bestia natomiast sprawdza Bellę, też ją prowokuje do gry, pozostawił ją nawet samą przez kilka dni, chociaż jasne było, że gdzieś ją tam obserwował. Przesadza ze swą brutalnością, straszy ją i sprawia, że dziewczyna się boi. Mimo to oboje chyba gdzieś tam podświadomie chcą tej zabawy, aby po prostu oderwać swoje myśli o tym, że są samotni i porzuceni. Tak myślę. To ich sposób na samotność.
Oboje zostali przecież odrzuceni, mniej lub bardziej zasłużenie, ale jednak odrzuceni, dlatego jedno bawi się drugim.
Ciekawa jestem historii jaką ma zamiar opowiedzieć Bella, czy będzie wzruszająca i śmieszna. Czy jednak sprawi, żę pan zamku rozgniewa się i zechce zabić dziewczynę?
Rozdział jak zwykle cudowny!
Pozdrawiam i Wesołych Świąt, kochana <3
Dziękuję bardzo za długi, miły komentarz! ^^
UsuńWybacz xD
Cieszę się, że pokusiłaś się o analizę zachowania postaci i muszę przyznać, że we wszystkim masz rację. Z obu stron to pewien rodzaj gry. Więcej nie mówię.
Ja również pozdrawiam <3
Wspaniała opowieść. Ty to potrafisz budować napięcie z rozdziału na rozdział. Przyznam szczerze, że zadanie, które otrzymała tym razem Bella, nie jest tak proste, jakby mogło się to wydawać na początku. Dlatego zastanawiam się jaką to baśń dziewczyna chce przedstawić Bestii?
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Pozdrawiam.
Dziękuję Ci ślicznie! :)
UsuńMogę powiedzieć, że baśń będzie autorstwa Belli, tylko nawiązująca do znanych motywów :)
Pozdrawiam.
Ha, wiedziałam, Marzycielko! Odkrycie, iż oboje są więźniami musiało wreszcie nastąpić. Sama wspomniałam o tym jakiś czas temu, prawda? Hmm, Bestia wrócił i wyznaczył nową grę. Oby dziewczyna w zadowalający sposób spełniła jego prośbę, bo wolę nie myśleć o konsekwencjach. Naprawdę coraz bardziej im współczuję. Tak obojgu. Nawet potwór zaczyna się gubić w owym labiryncie. Być może jego plan nie do końca przebiega zgodnie z tym, co sobie wyobrażał. Na razie bardziej straszył, niżby się odważył na jakikolwiek nieprzewidywalny czyn. Może to jedynie gra, tylko czy na pewno? Jak mówią uczeni w piśmie lepszy diabeł znany od nieznanego. Mam niejakie podejrzenia, że to nie będzie baśń. A opowieść o życiu tala zupełnie zwyczajna. Może Belli? Wbrew pozorom życie bywa najbardziej zaskakującą księgą. Nie trzeba nic wymyślać, by kogoś odmienić. O tym pisali i współcześni autorzy i dawniejsi. czasem wystarczy obecność, aby pomóc.W blogosferze goszczę rzadko, jednak do Ciebie wrócę. Niezmiernie ciekawi mnie, co wymyślisz...
OdpowiedzUsuńDziękuję, miło mi, że jesteś :)
UsuńTak, Ty pomyślałaś o tym jeszcze przed dodaniem tego rozdziału. I również Twoje podejrzenia co do opowieści są bliskie prawdy.
Pozdrawiam!
Na początku jeszcze raz przepraszam, że tak długo tutaj mnie nie było (Już skomentowałam pozostałe rozdziały).
OdpowiedzUsuńTeraz przechodzę już do komentarza.
A więc ciekawi mnie historia, którą opowie Bella Bestii.
Ciekawe, czy wygra i twarde serce Bestii jednak zmięknie.
A tak w ogóle, co słychać w rodzinie Belli? Jak ojciec wytłumaczył jej zniknięcie?
Bella trafnie stwierdziła, że obydwoje są więźniami.
Widziałam wszystkie Twoje komentarze pod rozdziałami i bardzo Ci za nie dziękuję :) Miło mi, że ta historia Cię zainteresowała.
UsuńNiebawem planuję dodać rozdział z perspektywy Gastona, wtedy dowiecie się, co słychać w domu Belli ;)
Pozdrawiam ^^