Kochani,
chciałabym się z wami podzielić początkiem historii, którą napisałam już jakiś
czas temu. To dla mnie bardzo ważna opowieść. Mam nadzieję, że wy również
odnajdziecie w niej to, co lubicie.
Przed
wami "Klątwa róży" :)
*
Dawno, dawno temu…
W
odległej krainie położonej u stóp ośnieżonych gór…
Żył
sobie w zamku młody król Lucien.
Jego
poddani nigdy nie widzieli twarzy bardziej urodziwej, a serca bardziej
spowitego mrokiem. Kiedy zasiadł na tronie, okazał się próżnym i bezlitosnym
władcą. Podbijał nowe ziemie stalą i krwią, nie bacząc na lamenty niewinnych. Z
jego rozkazu wielu ludzi zabrano na powolne, okrutne tortury, a jeszcze więcej
zaprowadzono na szubienicę. Całe rodziny wisiały na konopnym sznurze, dyndając
bezwładnie, podczas gdy ptaki wydziobywały martwe mięso. Król Lucien ani razu nie
okazał łaski. Był groźny i nienasycony, jak wilk w skórze człowieka. Jego
tron ściekał szkarłatem krwi, zaś ogromną, majestatyczną twierdzę, w której
mieszkał, po cichu zwano Warownią Koszmarów. Wrogowie korony woleli umrzeć niż
trafić do jej lochów, poddani zaś drżeli w obawie, że jedno niewłaściwe
spojrzenie ześle na nich karę.
Czasy
panowania króla były mroczne i pełne strachu.
Pewnego
razu ambitny władca postanowił zacisnąć szpony na małym królestwie należącym do
dobrej czarodziejki. Kryło się ono wśród powyginanych drzew puszczy, zawsze
zielone i kwitnące. Mówiono, że w zamku tej niezwykłej kobiety znajdują się
niewyobrażalne skarby, a ona sama potrafi zajrzeć w oczy przyszłości.
Lucien
osobiście poprowadził swoją armię — pod chorągwią wilczego łba, zasiadając na
potężnym, czarnym rumaku. Ogniem zajął wiekowe drzewa wokół leśnego zameczku i siekał
mieczem stojących mu na drodze rycerzy, aż w końcu przedarł się pod same mury.
Silnym pchnięciem dłoni rozwarł drewniane, niestrzeżone już wrota. Za nimi znalazł
czarodziejkę — jej imię brzmiało Cornelia — znieruchomiałą i widmowo piękną w
świetle zapalonych pośpiesznie świec. Kobieta odziana była jedynie w białą
suknię z lekkiego materiału — alarm o najeździe musiał wyrwać ją z łoża. Po jej
ramionach spływały ciemne, rozburzone loki, a bursztynowe oczy lśniły w
półmroku jak u kota. Nie przypominała barbarzyńskiej czarownicy z głębi
puszczy. Była raczej różą, bladą i delikatną, jak na jej herbie. Król od
pierwszego wejrzenia postanowił ją mieć.
Czarodziejka
nie okazała strachu.
—
Proszę, panie, przestań krzywdzić moich poddanych — odezwała się zamiast tego cichym
głosem. Była niespokojna, ale nie przerażona. Lucien tylko się uśmiechnął i podszedł
bliżej, ujmując splamionymi krwią dłońmi chłodne policzki kobiety. Mógł wyczuć
drżenie jej ciała oraz budzący się w niej gniew.
Wydawała
się drobna, ale miała dość siły, by odepchnąć od siebie jego spragnione usta.
—
Zostaw! Nigdy nie będę twoja, potworze!
Król
nie był przyzwyczajony do odmowy.
—
A zatem spłoniesz, wiedźmo — zapowiedział ze złowrogim uśmiechem.
Cornelia
nawet nie próbowała się bronić, kiedy jego ludzie otoczyli ją kręgiem, a po
chwili zakuli jej blade dłonie i nogi w ciężkie kajdany. Wiedziała, że jej
czary nie mogą się mierzyć z taką ilością zakutych po czubki głów przeciwników.
Królowa leśnego królestwa opuściła swoje płonące i usłane trupami ziemie w
drewnianej klatce. Później zaś, w krainie wilczego króla, przywitana została spojrzeniami
pełnymi lęku lub odrazy. Nikt nie zamierzał jej pomóc, nikt nie odważył się
zaryzykować gniewu władcy.
Na
zamkowym dziedzińcu Lucien przygotował dla wiedźmy drewniany stos, pośród
którego jej obleczona w biel sylwetka wydawała się lichą różyczką. Król po raz
ostatni spojrzał kobiecie w oczy, a jego bezlitosną twarz oświetlał drżący
blask płonącej pochodni.
Wówczas
ona uniosła wyżej brodę, jakby wcale nie czuła na karku oddechu śmierci.
—
Królu, przeklinam cię! Niech każdą część twojego ciała pochłonie ogień, niech
każda twa myśl będzie cierpieniem, niech ciemność cię ogarnie, a wszelka
nadzieja zgaśnie! — wykrzyczała głosem potężnym niczym huk wiatru. Jej oczy wydawały
się płonąć złotym ogniem i przez moment Lucien nie potrafił nawet zaczerpnąć
oddechu. — Odebrałeś mi wszystko, a zatem będziesz gnił przez wieczność, a twój
cenny zamek wraz z tobą!
Różane
usta kobiety były teraz tak blisko twarzy króla, że mogliby się pocałować.
—
A jeśli kiedykolwiek kogoś pokochasz… umrzesz.
Czarodziejka
wypowiedziała straszliwą klątwę, a potem zamilkła gwałtownie, gdyż nawet ją
przeraziło to, co ujrzała w przyszłości złego króla. Lucien natomiast wpatrywał
się w nią z oszołomieniem w błękitnych oczach, jakby po raz pierwszy
dostrzegając ciężar ciągnących się za nim grzechów.
—
Kłamiesz — wysyczał w końcu, po czym podłożył pod stos ogień. Oranżowe języczki
prędko zaczęły lizać drewno, a Cornelia stanęła w płomieniach. Nie krzyczała
jednak ani nie rzucała się w bólu. Stała wyprostowana i smutna, czekając, aż
pochłonie ją ogień.
Gdy
tak się stało — gdy czarodziejka zmieniła się w tysiące skaczących iskierek, które
na jedno mrugnięcie powieki utworzyły w powietrzu ognistą różę — płonący stos
niespodziewanie zgasł, pozostawiając dziedziniec ciemny i cichy. Wydawało się,
że nad zamkiem zawisnął cień, przesuwający się po kamiennych murach,
wdzierających się przez zdobione witrażami okna, oplatający rozłożysty ogród —
pochłaniający całą twierdzę niczym echo klątwy.
Król
zadrżał i opadł na kolana. Z jego ust wydobywał się krzyk o pomoc, ale nikt z
poddanych nie ruszył ku niemu. Jego wierni i bezlitośni rycerze poczęli
zmieniać się w czarny popiół rozwiewany przez wiatr, wystraszona służba zaś
gnała do wyjścia, pragnąć nigdy już nie wracać do tych przeklętych murów.
Król
został sam, czując, że całe jego ciało płonie, jakby to on stał przywiązany do
stosu, a nie Cornelia. Wszystkie myśli stały się zagmatwane i bolesne. Nienawiść…
Tak wiele nienawiści… Pulsowała w nim, poza nim, wszędzie.
I
naraz zdało mu się, że z jego serca wyrastają ciernie; kiełkują jak na łodyżce
róży i oplatają mu całe ciało, więżą go w swym uścisku, unieruchamiają niczym diabelskie
kajdany. Ból przerodził się w przerażenie, a przerażenie w rezygnację. Ciemność
oplotła kamień, skórę i duszę. W zamku nie płonęła już ani jedna pochodnia.
Król
Lucien nie umarł. Powstał z klęczek, ale nie był już sobą. Zniknęła ludzka
twarz, ta złudna maska z gładkiej skóry… teraz na zewnątrz wypełzło coś
mrocznego i szkaradnego, cień, piętno.
B
e s t i a.
Piszesz niesamowicie plastycznie ,mówiłam ci to już? Ostatnio naprawdę rzadko mi się to zdarza, A tutaj widziałam Cornelię w półmroku komnaty pośród zapalonych świec, widziałam oświetloną pochodną twarz Luciena, widziałam róże z ognistych iskier i rozwiewających się rycerzy. To jest... Niesamowite.
OdpowiedzUsuńTak swoją drogą to skąd wzięłaś te imiona? Mają jakieś szczególne znaczenie czy po prostu pasowały do postaci?
Bardzo podoba mi się sam pomysł ,pokazanie że klątwa Bestii była wyłącznie jego "zasługą", kocham to że Cornelia spłonęła i że nikt nie chciał/nie próbował jej pomóc. To takie prawdziwe i prawdopodobne z psychologicznego punktu widzenia! (A to szczególnie cenię sobie w opowiadaniach ) Strasznie urzekło mnie też to, że Lucien był piękny i okrutny. No bo zobacz, zazwyczaj w bajkach jak ktoś jest ładny to jest też dobry. A brzydki = zły. I czego to uczy dzieci! Poza tym strasznie odpowiada mi klimat twoich baśni, nie wszystko jest w nich oczywiste, a żeby znaleźć dobre zakończenie trzeba umieć patrzeć z różnych perspektyw.
A żeby nie było tak słodko ,było kilka błędów technicznych. Trochę za dużo słowa blada odnośnie Corneli jak na mój gust i w kilu zdaniach coś zgrzytało ,ale to w sumie tyle.
Wybacz wszelkie błędy - pisanie na telefonie to zło xD
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :)
Dziękuję Ci bardzo za komentarz! ^^
UsuńWiesz co tę historię napisałam jakiś rok temu(teraz tylko trzeba ją poprawić), więc już nie pamiętam, skąd się wzięły imiona. W każdym razie miejsce akcji stylizuję na Francję ;)
Właśnie to uwielbiam w tej baśni - że wygląd nie mówi o człowieku. No i nasz król oczywiście musiał być piękny i okrutny, jak zakładał kanon ;)
O tak, z tą bladością to sama zauważyłam, ale nie wiedziałam, czym to zastąpić. Spróbuję to jeszcze poprawić ;) A zdania miały brzmieć tak trochę patetycznie, jeśli o to chodzi.
Dzięki wielkie jeszcze raz. Zawsze można na Ciebie liczyć :*
Piękną i Bestię czytałam jako kilkuletnia dziewczynka. Oczywiście była, to disnejowska wersja baśni. O wiele łagodniejsza od klasyki braci Grimm. Niemniej wcale nie współczułam samolubnemu księciu. W pełni zasłużył na swój los. Jego postępowanie zostało napiętnowane, a róża z opadającymi płatkami wyznaczała długość życia Bestii. Na szczęście znalazł się ktoś, kto umiał ocalić tę lepszą cząstkę duszy. Przecież każdy człowiek nawet najgorszy zasługuje na drugą szansę. Pod warunkiem, iż cokolwiek zrozumie, bo inaczej powinien ponieść konsekwencje. Z przyjemnością poznam ciąg dalszy przygód Pięknej i księcia Luciena. Zastanawiam się, tylko czemu nie opublikowałaś kolejnej baśni na tamtym blogu? Przecież zupełnie swobodnie mógł to być z ich zbiór. Wystarczyło jedynie zmienić motto. Pytam w sumie, dlatego, że przy wpisywaniu na moją listę Krewni i znajomi Królika wyświetlił mi się komunikat o błędzie adresu URL. W związku z powyższym aktualizacje nie będą mi się wyświetlać automatycznie. Na razie chyba tyle ode mnie, Marzycielko.
OdpowiedzUsuńWitaj :D
UsuńDziękuję za komentarz ^^
Jeśli chodzi o Disneyowską wersję to można polemizować, czy książę - będący wówczas chłopcem - postąpił okrutnie, nie wpuszczając do zamku obcej kobiety. Niemniej wydaje mi się, że chodzi o symbolikę. Ona potrzebowała pomocy, on jej odmówił i za to czekała go kara.
Tutaj sprawa ma się trochę inaczej. Lucien nie jest rozpieszczonym dzieckiem, tylko prawdziwym tyranem i na pewno Bella będzie miała cięższe zadanie, aby pomóc mu się zmienić :P
Właśnie na początku planowałam wszystkie baśnie publikować na pozytywce, ale myślę, że Śnieżka mi się dość rozrosła i postanowiłam, że stworzę osobny blog - żeby był większy porządek.
Mogę Cię powiadamiać o nowych postach :)
Pozdrawiam ^^
Hej :)
OdpowiedzUsuńZostawiłaś u mnie notkę o swoim blogu, więc jestem :D
Wow... Jaki prolog. Chyba jeden z najlepszych, które czytałam :)
Na początku wszystko kojarzyło mi się z baśnią, ale później wszystko okazało się takie... Hm... Mroczne?
Zaintrygowała mnie ta klątwa nałożona na króla.
Ciekawa jestem, jak rozwinie się cała ta historia i jak wyjdzie z tą klątwą.
Osobiście lubię tę Disneyowską wersję Pięknej i Bestii, więc myślę, że twoja historia przypadnie mi do gustu.
Prolog mnie zaintrygował, więc czekam na pierwszy rozdział.
Pozdrawiam serdecznie i weny życzę ^^
http://dramione-zapomnijmyoprzeszlosci.blogspot.com
Ach, zapomniałabym... Mogłabyś napisać u mnie na blogu o nowych rozdziałach? Z góry dziękuję :)
Hej, bardzo mi miło, że wpadłaś ^^ Staram się pokazać tę baśń w nieco innym świetle.
UsuńOki, będę pisać :)
Dziękuję bardzo i pozdrawiam :)
Jak ja się cieszę, że udało Ci się opublikować to opowiadanie! Ogromnie się cieszę! Kocham Piękną i Bestię , ten motyw towarzyszy mi niemal w każdej historii ją planuję pisać :)
OdpowiedzUsuńAle może przejdźmy do tekstu.
Lucien okazał się być właśnie takim potworem w ludzkiej skórze, który niszczy i sieje strach, nie tylko pośród swoich podwładnych, ale także w każdym królestwie, które zapranie nie mieć. Ale Cornelia nie ugięła się, choć zmarła, to jednak wciąż pozostała wierna i dobra... Kara jaka spotkała Luciena. To zły człowiek, ale sam się przekona, że dobro zawsze zwycięża.
Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów!
Pozdrawiam i życzę dużo weny! <3
Ooo witaj, kochana, cieszę się, że wpadłaś :D
UsuńZgadzam się, ten motyw jest magiczny i ma potencjał na szerokim polu. Na początku bałam się go ruszyć, ale ostatecznie stwierdziłam, że pora zmierzyć się z moją ulubioną bajką.
Dziękuję i również pozdrawiam ^^
Ja też się cieszę! Dobrze, że będę z tą historią od samego początku. Nie mogłabym jej przegapić :)
UsuńTak, ten motyw jest tak przerabiany, że powstało setki wspaniałych historii, i cieszę się, że wciąż pojawiają się nowe :) To bardzo odważne i bardzo się cieszę, że jednak postanowiłaś to zrobić! :)
Nie mogę się też doczekać Baśni o Niedźwiedzim Królu <3
No to super :D
UsuńO, tak, jak to pisałam to oglądałam wiele adaptacji(w tym przepiękny musical) i wydaje mi się, że wciąż jeszcze można wycisnąć z tej historii coś nowego :)
Dziękuję ^^
Ta baśń też jest dla mnie bardzo ważna. Jestem gdzieś tak w 2/3 jej pisania, ale co jakiś czas do niej wracam i poprawiam, bo chcę, żeby była naprawdę dobra. Być może kiedyś uda mi się ją skończyć i opublikować ;)
Czekam na więcej :) Piękna i Bestia to jedna z moich ulubionych bajek, no i jeden z najciekawszych motywów literackich. Poza tym, lubię opowiadania, w których występują zranieni w jakiś sposób mężczyźni ;p
OdpowiedzUsuńBędę czytać!
O, hej :)
UsuńSuper, miło mi i pozdrawiam ^^
Na początek uwagi, choć ja nie lubię ich dawać i nie wydaje mi się bym była do tego wystarczająco kompetentną osobą. Nawet nie wiem czy mam rację, więc są to jedynie moje odczucia. Niewygodnie mi się czytało tekst pisany kursywą i zastanawiam się czy to "Bestia" na końcu to podpis, a całość jest jakimś listem, czy... czy co to właściwie jest?
OdpowiedzUsuńA teraz przechodząc do treści, ja uwielbiam "Piękną i Bestię" zarówno w wersji Disneya jak i Braci Grimm, tę drugą nawet bardziej, choć nie... ja traktuję to jak dwie zupełnie różne historie zbudowane na tym samym schemacie. Ostatnio urzekła mnie ekranizacja tej baśni niemiecko-francuska.
U ciebie jednak tytuł to "Klątwa róży" a nie "Piękna i Bestia". Róża kojarzy mi się z wieloma filmami i baśniami, niekoniecznie z "PiB". Pamiętam piękną baśń "Róża z grobu Homera" czy inną "Najpiękniejsza z róż". Jest też "Imię Róży" i wiele wiele innych, gdzie ten kwiat bądź imię występuje. Dlatego w życiu bym się nie skapnęła, gdybym przeczytała sam adres bloga, że chodzi właśnie o coś zbudowane na schemacie "Pięknej i Bestii". To nie jest oczywiście nic negatywnego, bo weszła bym tak czy tak, z ciekawości, tylko tak sobie piszę - ja tak już czasami mam, że wpadam w taki słowotok. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza...
U ciebie zaczyna się dosyć standardowo. Jest król, piękny i zadufany w sobie, co zdobywa władzę siłą, sieje lęk. To powód, by inne narody, ludzie z innych ziem, go nienawidziły, ale jednocześnie powód do tego, by ci z jego ziemi go uwielbiali. Nie ma co się oszukiwać - większość władców tak zdobywała władzę, troszcząc się o swoich, a nie o cudzych. Dlaczego więc jego podwładni, jego wojsko go opuściło? Przecież robili to samo co on, szli za rozkazem, nie buntowali się, a pewnie też było to im na rękę. Te kilka wieków temu mężczyźni lubili (nie wszyscy, ale większość) obchodzić się brutalnie z kobietami i nie przeszkadzały im gwałty na niewolnicach, torturowali podczas podbijania mężczyzn i dzieci, bo gdzieś musieli się wyżyć, taki był świat. I tu jest właśnie dla mnie niejasne, że czemu szli za nim, byli z nim, robili to samo i nagle go opuścili i został sam? Przez wzgląd na to jaką kreaturą się stał? Nie sądzę by to było takie przerażające w czasach gdy ludziom ręce odcinali i to na oczach dzieci, albo nawet samym dzieciom za kradzieże.
Ja już nawet tłumaczyłam to sobie tak, że ci podwładni byli nim i jego postępowaniem przerażeni, ale to i tak nie tłumaczyłoby tego, że około 100 czy 200 chłopa, a nawet i tysiące robili co każe król i nie myślało by się na niego rzucić. Musiał mieć kogoś po swojej stronie, prawdopodobnie to oni byli po jego stronie. Tu więc brakowało mi opisu, który by to jakoś wyjaśnił.
Oczywiście jeszcze zostaję na jakieś 2-3 rozdziały, bo może mi się dalej spodoba. Póki co, to warsztat masz ładny, jest plastycznie, ale czegoś mi w tym brak, jest tak prosto, jak w bajce "był zły, siał strach, umierał sam", a mnie już nie bawi "czarno-biały" świat. Wyrosłam już z takich podziałów i wolę dorosłe wyjaśnienia wydarzeń, które miały w twoim opowiadaniu miejsce.
Pozdrawiam
na-noc.blogspot.com
Dziękuję za rzetelną opinię :)
UsuńHmm, prolog napisałam kursywą, żeby było tak bardziej klimatycznie, ale faktycznie może to przeszkadzać. W każdym razie reszta rozdziałów będzie już normalną czcionką. A to "Bestia" to takie wytłuszczenie, podkreślenie, wiesz, miało powiać grozą ;)
Przyznam, że nie znam wersji Grimmów, chociaż niemiecką ekranizację oglądałam O_O
U siebie wzorowałam się na wersji, którą pierwsza spisała Gabrielle-Suzanne Barbot de Villeneuve, o ile się nie mylę. Bella jest tutaj córką kupca ;)
Rozumiem. Ja długo zastanawiałam się nad adresem, a róża była symbolem Disneyowskiej wersji. W dodatku połączona z klątwą może nasuwać skojarzenia, aczkolwiek nie musi. W każdym razie to najbardziej magiczny kwiat :P
I masz rację, gdyby się mocniej zastanowić Lucien nie odstaje bardzo od przeciętnego króla, który chciał mieć posłuch, plądrował i gwałcił. Niemniej nie były to czyny godne pochwały i z punktu widzenia napadniętej czarodziejki, wydawały się niewybaczalne, należało go ukarać. Prolog chciałam utrzymać w takiej baśniowej tonacji, gdzie właśnie jest podział na dobro i zło. Potem sprawa okaże się nie tak oczywista. Nawet Bella nie będzie kryształowo dobra. Niemniej rozumiem, o co Ci chodzi. Cieszę się, że dasz mi jeszcze jedną szansę :)
I wojsko nie opuściło króla - po prostu zamieniło się w popiół za sprawą czarów. Służba zaś wystraszyła się klątwy czarodziejki i cienia, który spadł na zamek - dlatego się rozpierzchła. No i zostało powiedziane, że jeśli ktoś się nie zgadzał z Lucianem, zostawał ukarany.
Pozdrawiam :D
Wpadłam na blog przypadkowo, ale postanowiłam przeczytać prolog.
OdpowiedzUsuńOn mnie oczarował. Niby standardowy. Bardzo podobny do bajki (swoją drogą nigdy jej nie lubiłam, to nie znaczy, że nie polubię twojej historii), ale jednak inny. Co do bardziej szczegółowych odczuć to podoba mi się zakończenie. Opisałaś je bardzo plastycznie, a tekst o płomieniach w kształcie róży jest wręcz epicki.
Na pewno komuś uda się przełamać klątwę.Ciekawe, czy króla ten czar czegoś nauczy.
Pozdrawiam
walc-dusz.blogspot.com
Dziękuję, miło mi :D
UsuńProlog jest celowo podobny do początku animacji ;)
Pozdrawiam :3
Zaprosiłaś mnie już dawno, jednak z moim czasem jest w kratkę, a gdy już mam wolny dzień, to też mam obowiązek poświęcić go dzieciom, żonie, znajomym. Sam też dużo piszę, więc systematycznie też dużo czytam - to już nawet nie moja pasja czy hobby, a element życia i choć nie wyznaję zasady "czytanie za czytanie", to tworzę tyle opowiadań, że jestem pewny, że każdy byłby w stanie znaleźć tam coś dla siebie (no z wyjątkiem małolat, bo im bym nie polecał mojej twórczości). Ewentualnie ktoś może doczepić się do stylu i tego, że przecinki to moja pięta achillesowa i jeśli oczekuje czegoś dokładnego, idealnego, to niestety niczego u mnie dla siebie nie znajdzie. Przechodząc do sedna sprawy, bardzo dużo blogów się otwiera, zamyka, porzuca, a ja mam wtedy poczucie straconego czasu, bo choć nie czytam na siłę, czytam gdy chcę i gdy mam ochotę, to jednak po to by dostać coś w pełni, a nie w niedokończonym stanie, dlatego od dziś postanowiłem wprowadzić taką zasadę "szacunek za szacunek", więc skoro ja zajrzałem na twój prolog, to proszę cię jedynie o to, byś zajrzała do moich prologów (bo po opisie nie zawsze da się rozpoznać historię), pozostawiła tam po sobie jakieś ślady i ewentualnie pozostała przy tym co przypadło ci do gustu. Jeśli nic ci nie przypadło do gustu, to bądź szczera i napisz dlaczego. Nie musisz się obawiać, że ja wtedy zrobię to samo i także się odetnę. Pewnie tak nie będzie i jeśli mi się spodoba, to zawsze powrócę, ale wtedy już najprawdopodobniej w chwili, gdy opowiadanie będzie ukończone, by znów nie mieć poczucia, że zmarnowałem czas. Możesz mieć jednak pewność, że jeśli ty olejesz moją prośbę, w chwili gdy ja nie olałem twojej reklamy, to z pewnością tutaj nie wrócę. Jeśli chcemy brać, nauczmy się też dawać - takie życie. Daj czas, daj zainteresowanie, daj zaangażowanie, a otrzymasz to samo, przynajmniej ode mnie, bo ja staram się być uczciwy.
OdpowiedzUsuńJesteś pierwszą osobą, u której napisałem tak długi wstęp do komentarza. Teraz jednak przejdę do rzeczy.
"Piękna i Bestia" to ulubiona bajka mojej córki, więc znam jej naprawdę wiele wersji i tych bajkowych, i baśniowych, i ekranizacji, i dramatów opartych na tym motywie. Ty stanowczo podążyłaś w stronę bajkowej wersji i jest to widoczne w przestawieniu świata, podzieleniu go na dobro i zło. I to mi nie pasuje, bo dzieciństwo mam już dawno za sobą. Nigdy nie ma tak, że tylko strona najeźdźców jest zwycięska a tych najeżdżanych przegrana. Życie, szczególnie to opisane na kartach historii opowiada takie wydarzenia, jak choćby wojnę Trojańską, gdzie nie tylko ci co najechali byli stratni, bo sam najeźdźca stracił Helenę, Achilles bliską sobie osobę. W twoim wydaniu żołnierze grabią, żołnierze gwałcą, żołnierze zyskują (nie pamiętam czy użyłaś słowa żołnierz czy rycerz, ale na tym etapie chyba nie ma ono większego znaczenia, bo wiemy oboje o czym mowa). Czy żaden z nich nie traci? Nie ma zemsty? Nie wiem czy lubujesz się w opowiadaniach tego typu, ale w tym miejscu mogę ci polecić "Prawdziwą Legendę". Tam Kartegina, najechane przez Imperium Elenodor, które utworzyło sobie obóz w pobliżu i właśnie grabi, gwałci, znęca się, wykorzystuje kobiety do prania swoich łachów, itd, także się broni. Choćby jeden z Kartegińczyków rozebrał żonę władcy i puścił ją nago konno do obozu. W efekcie władca poczuł wstyd i hańbę, a żonie i temu co miał ją ochraniać się ciężkie baty oberwały. Tamto opowiadanie, choć brutalne, ma w sobie coś, co nie kłóci się z moją logiką. Czytając twój prolog, miałem takie wrażenie, jakbyś streściła pewne wydarzenia (tu wychodzi moje zamiłowanie do długich prologów). Ty opisujesz coś, podajesz konkretne, suche, najważniejsze fakty bez rozwinięcia, bo są ci one potrzebne do celu, czyli do kolejnego rozdziału. Nie oczekuj, że czytelnik będzie się aż tyle domyślał, bo to ty jesteś od wymyślania opowiadania, a nie on. Ja lubię emocję, to na nich bazują moje ulubione książki. Ja czytając lubię czuć, nawet zło, nawet wyrachowanie, nawet gniew, ale czuć, a gdy ktoś mi napisze "jechali, gwałcili, podbijali", to uczuć ze mnie nie wydobędzie. Musiałbym mieć opis żmudnej podróży, opis tego gwałtu, jakiegoś najazdu, tego momentu, który pozwoliłby mi na zobrazowanie wydarzeń. Sama wiedźma i jej śmierć mnie nie wzruszyły, bo nie dałaś mi jej poznać, a już ją zabiłaś. To samo z królem, nie znałem jego wersji sprzed bycia Bestią, więc co mi po poznaniu go po niej? Prolog miał w sobie coś co ciekawiło, coś co przyciągało, ale że tak to ujmę po szkolnemu "nie wyczerpałaś tematu nawet w połowie".
UsuńPozdrawiam:
http://dariusz-tychon.blogspot.com
Witaj, bardzo mi miło, że wpadłeś na mojego bloga :)
UsuńOczywiście kojarzę Twoją twórczość, a nawet parę razy zabierałam się za „Jabłka i śniegi”, ale zawsze trochę mnie zniechęcało, że jest już tyle rozdziałów. Rozumiem Twój punkt widzenia i poczucie straconego czasu. Na swoją korzyść mogę powiedzieć, że moje opowiadanie jest już niemal ukończone na Wordzie, dlatego teraz czekają mnie tylko poprawki. Mam nadzieję, że uda mi się pokazać całą historię do końca.
Ja również nie wyznaję zasady „czytanie za czytanie”, ale zajrzę na Twoje opowiadania i któreś z nich sobie wybiorę do skomentowania, żeby się odwdzięczyć.
I dziękuję za długi, szczery komentarz :)
Ja natomiast mam inną wizję prologu. To ma być wprowadzenie. Coś, co odbiega od akcji właściwej i wiele kwestii pozostawia jeszcze niejasnych. Nie chciałam tutaj zbytnio rozwodzić się nad wcześniejszymi losami bohaterów, bo od tego są kolejne rozdziały. Zapewniam, że historię Bestii sprzed wydarzeń z prologu poznacie razem z Bellą. Nie byłoby zabawy, gdybym wszystko zdradziła już na tym etapie.
Oczywiście zgadzam się, że mój prolog jest mocno baśniowy, przerysowany, czarno-biały. Jednak chciałam go przedstawić w taki sposób, wzorując się na początku disneyowskiej wersji, którą szczerze kocham. Nawet pierwsze słowa są niemal identyczne. Chodziło mi o to, aby zarysować przed wami pewną historię — na razie prostą, baśniową, która z czasem zamieni się w coś realnego. Mam szczerą nadzieję, że dalsze rozdziały rozwieją to wrażenie naiwności mojej twórczości :P Ja sama lubię czytać o postaciach niejasnych i postaram się tutaj także umieścić takowe. Natomiast w tym prologu chodzi o symbolikę. Zły król, dobra czarodziejka, motyw zbrodni i kary.
Jeśli chodzi o „Prawdziwą Legendę" to nie miałam z nią jeszcze styczności, ale brzmi ciekawie.
W każdym razie dziękuję, pozdrawiam zapraszam ponownie :)
"Jabłka i śniegi" mogę ci polecić, ale do nich trzeba mieć cierpliwość i nie przez ilość rozdziałów, bo ja nie czuję parcia na to, by ktoś był u mnie na bieżąco. Do dziś są tam takie osoby co wpadają raz w miesiącu na jeden rozdział i sobie nawet go rozkładają na raty i mnie to zupełnie nie przeszkadza. Natomiast trzeba mieć cierpliwość jeśli chodzi o treść, bo tam jest dużo rozmów i dużo obyczajówki... dużo erotyki i to sadomasochistycznej od wersji delikatnej, wprowadzającej, po mocny seks w lochach po którym plecy są obdarte od chropowatej ramy łóżka. Główny bohater ma specyficzne preferencje i brutalny styl bycia, który kłóci się z jego galanterią i wprawia większość czytelników w poczucie jakby Hektorów Rodrigezów było dwóch.
UsuńCo zaś tyczy się twojego opowiadania, to źle mnie zrozumiałaś, nie chciałem poznawać całości od razu i jakieś wybitnej dokładności opisowej, ale to co było streszczone, chciałbym mieć w opisach, tak jak mówię, jakiś najazd, gwałt, mordobicie i tu pojmanie czarownicy i spalenie jej na stosie. Odwykłem od bajek, bo nawet baśnie są bardziej brutalne. Trzeba więc zdawać sobie sprawę, że Disneyowska wersja to nie baśń a bajeczka dla dzieci. A najlepsze jest, że gdzieś w starych notatkach, jeszcze z czasów młodości mam swoją wersję Pięknej i Bestii i być może kiedyś, po licznych poprawkach, zdecyduję się na jej publikację.
Ja nie mówię, że prolog mi się nie podobał. Pewnie gdybym był zniewieściałym, ułożonym chłopcem, który lubuje się w cukierkowych wersjach, to bym go pokochał. Jestem jednak z charakteru kimś kto nie rozczula się nad każdym cierpiącym, więc... tak naprawdę odbieramy czytany tekst przez pryzmat tego co nas w życiu spotkało i tego jacy jesteśmy. Ja np nie umiem zrozumieć jak ktoś może czytać FF o gwiazdach, gdzie te gwiazdy nawet gwiazdami nie są. Nie umiałbym czytać obyczajówki, która przebiega idealnie jak rodzinny serialik, a są osoby co czytają dla oderwania się od rzeczywistości i poprawienia sobie humoru. Ja czytam dla refleksji, wyciągania wniosków i odczuwania. To już kwestia gustu :)
Zobaczę zaraz pierwszy rozdział :)
Rozumiem. Cóż, takie smaczki mnie nie zrażają :P No kurczę, kusi mnie ta powieść, ale obawiam się, że w najbliższych miesiącach będę miała czasu mniej niż więcej, ale może kiedyś uda mi się za to zabrać ;)
UsuńW porządku, teraz widzę, o co chodzi. Ja osobiście jestem dość zadowolona z tego prologu, ale widzę, że nie Ty pierwszy radziłbyś mi go napisać trochę inaczej. Następnym razem, jak będę się za coś takiego zabierać, wezmę to pod uwagę.
I dobrze wiem, że animacja nie oddaje grozy oryginalnych baśni :D
Zdaję sobie z tego sprawę. Prawdę mówiąc, ja jestem jeszcze przed dwudziestką i moje historie też kieruję do czytelników w podobnym wieku, więc i tak się cieszę, że zdołałam zainteresować kogoś starszego i bardziej doświadczonego ;)
Uważasz, że wszyscy ludzie w twoim wieku, żyją jeszcze czasami dzieciństwa i bajek? Ja znam kilka osób, które musiały być dorosłe w wieku kilkunastu, a nawet kilku lat (przynajmniej pod pewnymi względami dorośli) i znam też swoich infantylnych rówieśników. Doświadczenie nie idzie więc w parze z wiekiem, a co do Cyntii i Hektorka i "Jabłek i śniegów", to tak jak mówiłem, gdy masz ochotę, a nie masz czasu, to mnie nie przeszkadza byś tam wpadała raz na kilka miesięcy. Takich ludzi jest naprawdę wiele. Ja sam nie czytuję regularnie, a bez reguły, gdy mnie natchnie i czas pozwoli. Dlatego nie zdziw się jak mnie nie zastaniesz tutaj z pół roku, a potem nagle wpadnę i przeczytam wszystko na raz xD Wiem jednak, że chcę jutrzejsze wolne po nocce przeznaczyć na znalezienie czegoś do czytania, bo ludzie mi się powykruszali, być może przez to że nie widzieli mnie pół roku i przez to sądzili, że już zrezygnowałem i w tym czasie i oni zdążyli zrezygnować. Pewnie też wpadnę na inne twoje blogi, by zobaczyć czym różnią się od tego, ja lubię sobie czasami poszperać. A co jeszcze w temacie "Jabłuszek" to zapraszam na trailery, być może się spodoba na tyle, że jednak za tydzień, dwa, rok lub miesiąc wpadniesz :)
Usuńhttps://youtu.be/TXEs6zFa9eQ
https://youtu.be/1oxe4sQaqcY
Nie, nie uważam tak. Chodzi mi o to, że tacy ludzie najchętniej odwiedzają moje blogi. Chociaż mam jedną nieco starszą czytelniczkę, która dobrze się bawi, wracając do baśni z dzieciństwa :D Natomiast jestem pewna, że inaczej piszę teraz, a inaczej będę pisać za dziesięć lat i wtedy moja pisanina będzie inaczej odbierana.
UsuńRozumiem :)
Oczywiście zapraszam na moje inne blogi, chociaż wiadomo, że im starsze, tym gorsze ;)
Dzięki za zwiastuny. Pewnie wymagały sporo pracy.
Haha no kiedyś będzie trzeba :D
Ostatnio chyba dziecko się we mnie odradza, bo mam ochotę czytać wszystko, co baśniowe i dlatego, kiedy zobaczyłam twojego bloga na którejś z "katalogowni", od razu go zapisałam.
OdpowiedzUsuńAkurat "Pięknej i Bestii" dobrze nie znam, więc nie będę porównywałam żadnej wersji z twoim opowiadaniem.
Nie mogę się nie zgodzić z Dariuszem - faktycznie mogło być obszerniej, dzięki czemu moglibyśmy lepiej poznać bohaterów, wyrobić sobie o nich zdanie, polubić lub znienawidzić, zatęsknić po utracie.
Jest też konkretny fragment, do którego mam małe "ale". Napisałaś o Cornelii: "Nie przypominała barbarzyńskiej czarownicy z głębi puszczy" - a dlaczego miałaby ją przypominać, skoro wcześniej nazwałaś ją "dobrą czarodziejką" (co od razu przywodzi na myśl bajkową wróżkę)? Przez to czytelnik już wie, jak ją sobie wyobrazić, więc późniejsze napomykanie o barbarzyńskiej czarownicy mija się z celem.
Oprócz powyższych, prolog mnie zainteresował. Zawsze daję się wciągnąć w dobrze napisane opowiadania w baśniowym klimacie z nutą okrucieństwa.
Pozdrawiam!
Witaj :)
UsuńBardzo mi miło, że prolog Cię zainteresował :)
Rozumiem, ale w prologu ciężko przedstawić postacie na tyle dokładnie, aby czytelnicy się z nimi zżyli. Ja sama, jak coś czytam, potrzebuję przynajmniej paru rozdziałów, aby nawiązać "więź" z bohaterami :)
We wzmiance o barbarzyńskiej czarownicy chodzi o wyobrażenia króla o niej ;)
Hej! Zostawiłaś wiadomość u mnie w Spamie i jak zauważylam, to chyba pod prologiem też, więc jestem w końcu, żeby zapoznać się z treścią Twojego bloga.
OdpowiedzUsuńProlog jest dość nietypowy, spodziewałam się szczerze czegoś krótszego, skoro to prolog, ale bywają i te dluższe, więc jest okej. Niestety jego treść nie przemówiła do mnie, ja nie wiem... Jak wszystko mi się ostatnio podobało, tak tutaj po prostu nie mogłam jakoś.
Niemniej jednak moim zdaniem masz przyjemny styl, więc sama nie wiem, co mi nie pasowało XD Mam nadzieję, że czytając pierwszy rozdział przekonam się do opowieści, więc idę sobie czytać go :)
Hej :)
UsuńMiło, że wpadłaś. Tylko reklamy raczej zostawiam tylko w odpowiedniej zakładce, żeby nie było ;)
Haha rozumiem, nie wszystko się musi wszystkim podobać ;)
Przeczytałam i prolog i komentarze, i muszę przyznać, że nie rozumiem skąd w czytelnikach takie zamiłowanie do krótszych lub dłuższych prologów. O ile dłuższe jeszcze rozumiem, czasami są konieczne i ciekawe, o tyle krótszych już sobie nie wyobrażam. Ja na przykład bardzo się irytuję, gdy mam do czynienia z prologami na 2-3 zdania. Na wattpadzie to jest tak częste, że cudem jest trafić na coś dłuższego. Nie uwierzyłabyś też w to ile ludzie potrafią zrobić błędów w takich 2-3 zdaniach, bo jest to niesłychanie liczna ilość. Ja naprawdę nie jestem jakaś szczególnie wymagająca, wszystko rozumiem, ale "tesz", "rze", "dla czego" nie zdzierżę. Dlatego cieszą się, że trafiłam do ciebie, bo na tym wattpadzie właściwie to obrzydły mi historie o "Pięknej i Bestii", ale to pewnie dlatego, że nie trafiłam tam na nic dobrego w takim temacie, no z wyjątkiem Migotki, ale ją czytam na blogu, a nie wattpadzie.
OdpowiedzUsuńCo do twojego prologu to też nie mogę się nie zgodzić z przedmówcami w tym, że było baśniowo, bajkowo, bajecznie. Z jednej strony to dobre, bo ta opowieść jest baśnią, ale z drugiej - nie wiem do jakiego grona czytelniczego chcesz trafić. Czy to ma być historyjka do poczytania dzieciom przed snem, czy chcesz jednak pobudzić dorosłe umysły do jakieś refleksji? Jeśli to pierwsze, to wyszło ci super, jeśli to drugie, to ja miałabym zastrzeżenia, bo we mnie to emocji nie wzbudziło i jeśli to ma być dorosła proza to wiele jej brakuje. Nie twojemu stylowi czy sposobie pisania, ale obrazom przedstawionym. Ja bym widziała ich więcej i nie poowijanych w taką bawełnę.
Pozdrawiam
takamilosc.blogspot.com
Witaj. Miło mi, że zostawiłaś komentarz :) W wolnej chwili odwiedzę któregoś z Twoich blogów i zostawię swoją opinię :)
UsuńCóż, każdy ma swoje preferencje. Też jestem zdania, że tak krótki prolog to kpina. Z drugiej strony długaśne prologi też nie działają do końca zachęcająco.
W poprzednich komentarzach już wypowiadałam się na ten temat. Skoro je czytałaś, znasz moje argumenty ;)
Zależy mi na tym, aby dotrzeć do nieco starszych odbiorców, ale także aby każdy odnalazł w tej historii coś dla siebie. Będą momenty sentymentalne lub podkoloryzowane, aby nakarmić dziecięcą cząstkę w czytelnikach. Będą również chwile poważne, dojrzałe i brutalne. Zachęcam do pozostania i przekonania się samej.
Pozdrawiam :D
A moim zdaniem to zależy o czym się czyta. Jeśli tematyka by mnie nie interesowała, a zdania były pisane stylem, który mnie osobiście męczy, to nawet prolog na dwie strony wydawałby mi się długaśny. Natomiast jeśli prolog jest ciekawy, historia i tematyka w moim guście, to nawet przez trzydzieści stron takiego prologu bym przebrnęła bez marudzenia :)
UsuńMyślę, że twoje myślenie jest błędne, bo zakładasz, że napiszesz coś co spodoba się każdemu. Nie przeczę, że tak może być, ale pod warunkiem, że napiszesz kilka historii, bo nie da się sprawić, by w jednej każdy znalazł coś dla siebie. Zawsze trafisz na czytelników, którym się spodoba i takim którym nie, oraz na takich, którzy będą neutralni i właściwie będzie im obojętne.
Pozostałam, pozostałam. Nawet już przeczytałam dwa kolejne rozdziały, tylko chyba mnie jakaś choroba bierze i zebranie myśli, zlepienie zdania, to nagle dla mnie mordęga. Mój mózg wziął chorobowe ;(
No tak, racja, główną rolę odgrywa fakt, czy jesteśmy zainteresowani daną historią czy nie :)
UsuńNie chodziło mi tutaj o to, że jestem taka egoistyczna i sądzę, że moja historia spodoba się wszystkim. Mam tylko na myśli, że każdy, kto mnie czyta, kto lubi moją pisaninę, ma swój gust, upodobania. Jeden bardziej woli coś baśniowego, wzruszającego, drugi stawia na realność, trzeci czeka na grozę :P Dlatego nie chcę, aby moja historia miała jednolity ton.
Ooo to miło mi, że przeczytałaś :)
I rozumiem. Szybkiego powrotu do zdrowia :)
Powróciłam, by zobaczyć co tutaj dalej opublikowałaś. Musiałam sobie jednak przypomnieć od początku, choćby przez moje komentarze jak to było, co tutaj wcześniej czytałam. Gdzieś zauważyłam komentarz dotyczący tego, że to baśń i przez to realność się tak ściera, a ojciec dziewczyny jest taki łagodny. Nie zgodzę się z tym, bo pamiętam baśń "Dziewczynka z zapałkami" gdzie ojciec i macocha wygnali dziecko na mróz, by sprzedawało zapałki, a to tak bało się lania, że wolało zamarznąć niż wrócić do domu bez pieniędzy. Baśnie mają wzruszać, mają wzbudzać emocje i w pewnym sensie boleć, tym różnią się od bajek. Baśnie z początku nie były przeznaczone dla dzieci, a dla dorosłych i w "Kopciuszku" tej pierwotnej wersji panie łamały sobie palce u nóg, by wcisnąć się w pantofelek, jaki zgubiła ta co przed północą uciekła z sali balowej. Czyniły tak, by wyjść za księcia.
UsuńDlatego pozwól, że zapytam nim kontynuuję czytanie, bo kontynuuję tak czy tak, bo motyw mi się podoba, styl jest zgrabny, itd. Jednak moje pytanie brzmi czy ty wzorujesz się na baśni, czy na bajce? Chcę po prostu wiedzieć z czym zjeść twoje danie, jak do tej opowieści podejść.
Pozdrawiam :)
Doskonalę zdaję sobie sprawę, że pierwotne wersje baśni są nieraz przerażające i okrutne. Do czegoś takiego staram się dążyć, aczkolwiek nie wiem, jak mi to wyjdzie ;) W każdym razie to, że na początku nie ma u mnie krwi lub brutalności, jeszcze nie znaczy, że całość będzie lukrowa.
UsuńKurczę chyba nie do końca rozumiem - na bajce(animacji) czy na baśni, którą (jak podają źródła) pierwsza spisała Jeanne-Marie Leprince de Beaumont? O to chodzi?
Do bajki czy do baśni, to znaczy do bajki czy do baśni, po prostu, nie rozwodziłam się nad tym jakiej, której wersji. Po prostu bajka, ta animacja, czy też książeczki z kolorowymi obrazkami, zostały stworzone z myślą o dzieciach, często bardzo małych. Mój synek nawet kiedyś w przedszkolu dostał kolorowankę z bajką, właśnie "Piękną i Bestię". Natomiast baśnie były tworzone z myślą o dorosłych czy też dzieci, ale nieco starszych niż przedszkolaki. Ja wiem, że często na blogach teraz ludzie uciekają w bajki, tworzą taką utopię, pełno Mery Sue, zachowania, które są ogólnie z czymś zgodne, ale jednak mało realne, strasznie ocieplone, wygładzone relacje. Mnie jakoś nigdy to nie pociągało i poszłam pod prąd, co też spotyka się z krytyką, głównie dlatego, że panuje taka moda, że z bohaterem trzeba się zgadzać, że musi on być bardziej dobry niż zły jeśli jest głównym, że jak opisywane jest coś czego sami nie popieramy, to rezygnujemy z czytania, bo po co czytać skoro mamy krytykować postać. Mnie to np nie przeszkadza, ja o swoich postaciach potrafię mówić, że ta to taka dziwka, ten to skurwiel, itd. Dużo osób jednak reaguje wręcz agresywnie, albo na zasadzie "nie podoba ci się mój Justin, to nie czytaj", a postać nie musi się podobać, w sensie nie trzeba jej decyzji popierać, ale dobrze, gdy one wynikają z czegoś, a nie są ot tak z kant dupy wytrzaśnięte, no i ważne też, by postać była ciekawa, a by tak było, to moim zdaniem nie trzeba jej idealizować.
UsuńTy bronisz Bellę tym, że piszesz jakby z jej perspektywy. Ja nieraz samej sobie wyrzucam, że postąpiłam źle, że mogłam inaczej, spokojniej, bez narzucania komuś swojego zdania. Bella tak nie myśli? Zawsze uważa samą siebie za nieomylną i nieszczęśliwą przez to że tacy a nie inni ludzie ją otaczają? Zawsze czuje się taką perłą rzuconą między świnie? Jeśli tak, to może warto by te jej negatywne cechy bardziej wyeksponować, bo póki co to ciągle ją tłumaczysz, usprawiedliwiasz i negatywnym zachowaniom nadajesz taki wydźwięk, że jednak zmieniają się w pozytywy.
Hm... tak szczerze to myślę, że ta historia balansuje gdzieś na krawędzi pomiędzy baśnią a bajką.
UsuńI oczywiście też nie mam nic przeciwko czytaniu o bohaterach, z którymi się nie zgadzamy. Postacie mają być ciekawe, a nie stanowić odzwierciedlenie naszych poglądów. I ja, owszem, też sama mogę się wyrażać źle o swoich postaciach, tylko że Bella... no, to taka moja dziewczynka, jakkolwiek dziwnie to brzmi ;) Ale i ona również zrozumie swoje błędy, będzie sobie wyrzucała pewne kwestie, pojawi się samokrytyka. W dalszych rozdziałach postaram się ją sprowadzić do pionu.
Król Lucien ani razu nie przyznał łaski - łaskę chyba przyznać może jedynie bóg, król łaskę okazuje ;)
OdpowiedzUsuńTrtatatata. Po przeczytaniu prologu pozwoliłam sobie przejrzeć komentarze, zajrzeć do prologu, jeszcze raz rzucić okiem na komentarze...
W sumie trochę nie rozumiem spinki i doszukiwania się w prologu rozbudowanych, wielowymiarowych postaci, które normalnie nieraz buduje się przez całą książkę. Ja tu widzę konwencję typowej interpretacji baśni, czyli wstęp zakreślony czarnym i białym kolorem, a rozwinięcie i jakiejś wielowymiarowości spodziewam się dopiero później, w kolejnych rozdziałach. Przyznam, że skojarzyło mi się to nieco z oglądanym ostatnio filmem "Siedem minut po północy", gdzie w scenach wpierw była pokazywana bajka z pozoru niepozostawiająca wiele do interpretacji, zdawało się, że ocena moralności bohaterów jest z góry narzucona i nie ma miejsca na pomyłkę. O, jakże wszyscy się dziwili, włącznie z głównym bohaterem, gdy po paru chwilach okazywało się, że to nieprawda. I czuję, że tak będzie z Twoim opowiadaniem. Tym bardziej po przeczytanym opisie bloga i zapowiedzi, że Bella będzie ratowała Bestię.
Bardzo jestem ciekawa, jak dźwigniesz ten temat. ;)
No racja z tą łaską xD
UsuńByłam ciekawa, jakie będziesz mieć zdanie o prologu i bardzo mi ulżyło, że moja konwencja wydaje Ci się w porządku. Bo faktycznie jest tak jak mówisz - prolog miał być baśniowy, inspirowany wersją animowaną, ale w późniejszych rozdziałach chcę rozwinąć postać Bestii, ukazać jego motywacje, punkt widzenia i mam nadzieję, że dzięki temu stanie się on dla was postacią z krwi i kości.
Kurcze jeszcze nie miałam okazji zobaczyć tego filmu, ale zapowiada się ciekawie ^^
Dziękuję bardzo za zainteresowanie moim blogiem :D
Uwielbiam bajkę Piękna i bestia. Ostatnio obejrzałam też serial z 2014 roku pod tym samym tytułem i nie mogłam nie wpaść na twojego bloga ;) O bestii już trochę wiemy, zastanawiam się jaka będzie Bella? Niewinna, czy może wręcz przeciwnie? No i jak będą wyglądały jej relacje z Lucianem?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Okej. Zaczynamy od nowa. : ) Serdecznie nienawidzę czasami bloggera, kiedy usuwa komentarze, chociaż nie było potrzeby. >.>
OdpowiedzUsuńCześć! Krążąc po internecie trafiłam na Twoje opowiadanie. Dodatkowo włączyłam sobie jeszcze soundtrack z 1991, bo tego nowego nie zdzierżę przez wycie wszystkich osób, które „śpiewały”. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że kiedykolwiek trafię na opowiadanie na podstawie bajki. Zwłaszcza na podstawie mojej ukochanej bajki. „Piękna i Bestia” to zdecydowanie mój ulubiony film animowany, chociaż spadł on na miejsce niżej, gdyż zajęła je filmowa wersja. Tak, zakochałam się w filmie bardziej niż w bajce. ;> Powiem szczerze, że na początku byłam trochę zniechęcona, chociaż nie wiem skąd to się właściwie wzięło. Raczej nie ma konkretnego powodu, a ja mimo wszystko bardzo się cieszę, że trafiłam na to opowiadanie. :)
Bardzo baśniowy jest ten prolog, a ja po cichu mam nadzieję, że z czasem to się zmieni w bardzie realną fantastykę, o ile wiesz co mam na myśli. Zobaczymy, co będzie z czasem. Na chwilę obecną jestem zadowolona. Dużo w prologu się działo, chociaż przez moment miałam wrażenie, że to było jedynie wyliczenie co tam się działo.
a) Pokazanie jaki Lucien jest
b) najazd na zamek czarodziejki
c) klątwa i morderstwo.
Średnio poczułam, że to się wydarzyło, ale mimo tego braku jestem zadowolona. Opowiadanie samo wciąga, a to, że fakty zostały tak „sucho” rzucone to nic takiego, według mnie. Każdy ma swoją wzję opowiadania, każdy pisze według własnego uznania i tak jak jest mu wygodnie. My czytelnicy możemy co najwyżej podrzucić kilka pomysłów, podpowiedzieć co jest nie tak, ale od autora zależy ostateczny wygląd opowiadania.
Podoba mi się to, że Bestia jest tutaj bezwzględna, mściwa i brutalna. Nie jest ciepłą kluchą, którą był w bajce, ma charakterek i to mi się podoba. Jestem też ciekawa tego jak przedstawisz Bellę, która co prawda delikatna nie była i kawał z niej baby, ale jednak wiadomo – bajka, a opowiadanie to dwie zupełnie inne rzeczy. :>
No nic, ja chwilę obecną mi się podoba. Bloga zaobserwuję, co by go nie zgubić i zakładam, że prędzej czy później trafisz do polecanych u mnie. ;>
Pozdrawiam serdecznie i mnóstwa weny życzę,
Ice Queen.
+ jakbyś była zainteresowana to zapraszam do siebie: http://beauty--and--the--beast.blogspot.co.uk/
Ciekawie się zaczyna.
OdpowiedzUsuń