Bella wylądowała na śliskim bruku, przykrytym cienkim szalem śniegu. Przez chwilę usiłowała złapać oddech. Kiedy uniosła głowę,
spostrzega, że nie jest już w swoim pokoju, ale klęczy na dziedzińcu jakiejś
skrytej w cieniu budowli. Wokół nie było ani żywej duszy. Towarzyszyły jej
jedynie drobne płatki śniegu, tańczące na tle nocnego nieba i stare, obrośnięte
pnączami mury. To sen. Dziewczyna uszczypnęła
się w ramię. Raz, drugi. Nie potrafiła się jednak obudzić.
Gdyby czytała o takim miejscu w książce, siedząc
wygodnie w fotelu, na pewno byłaby zaintrygowana. Teraz jednak, dygocząca z
zimna i oszołomiona, pragnęła jedynie wrócić do domu.
Spojrzała na oplatający jej palec pierścień. Wyglądał na
cenny i jednocześnie stary. Połyskiwał blado w świetle księżyca, mrugając
prześmiewczo. Bella nabrała pewności. To on był sprawcą tego przeniesienia w przestrzeni!
Dziewczyna nie wiedziała jak, ale w jakiś sposób zdołał ją przetransportować
daleko od domu. Spróbowała go potrzeć i wyszeptać prośbę o powrót. Kiedy to nie
zadziałało, zdjęła błyskotkę z palca i nałożyła ją ponownie. Nic. Wciąż stała
na ciemnym, opustoszałym dziedzińcu.
Wtem usłyszała śmiech.
Zdawał się wydobywać gdzieś z góry, ale płachta nocy
uniemożliwiała dopatrzenie się jakiejkolwiek sylwetki na ośnieżonych murach.
Bella czuła jednak, że nie jest sama.
— Kim jesteś?! — odważyła się zawołać. Serce tłukło jej
w piersi jak oszalałe, ale jeżeli kryła się tutaj jakaś ludzka istota, musiała
nawiązać z nią rozmowę.
Dziewczyna nie doczekała się odpowiedzi, chociaż miała
wrażenie — jeśli widoku nie zakłóciły jej szybkie ruchy powiek — że za rogiem
dostrzegła jakiś ciemny, wysoki kształt. Z lekkim wahaniem ruszyła w tamtą
stronę.
Doszła w odpowiednie miejsce, ale nie zastała tam
nikogo. Tylko na śniegu widniały niepokojące ślady. Wielkie odciski stóp — niby ludzkich, ale dziwnie groteskowych, wygiętych, bosych. Ich trop urywał się przy
ścianie, jakby właściciel się na nią wdrapał, stawiając kończyny w nieregularnych wklęsłościach kamiennej powierzchni. Bella czuła się coraz bardziej
nieswojo. Miała wrażenie, że znalazła się w koszmarze, nie mogąc ruszyć z
miejsca i przeczuwając, że coś ku niej pełznie.
Szelest kroków. Przy kamiennym murze coś się poruszyło.
Jest szybki — musiała odnotować,
czując nową falę lęku. Ale czy to na pewno był człowiek?
— Czego ode mnie chcesz?!
Drżała, otulając się ramionami. Ubrana była jedynie w
biały strój nocny, który nie nadawał się na nocne spacery. Jej bose stopy
grzęzły w śniegu.
Tym razem odpowiedział jej pomruk i dźwięk rozkołysanych
drzwi. Wejście do jednej z części zamku było do połowy otwarte, jakby ktoś
przed chwilą przez nie wchodził. Bella wahała się chwilę, czy podążyć tym śladem.
Miała złe przeczucia, ale stojąc na zimnie, nie mogła polepszyć swojej
sytuacji. Ten ktoś — kimkolwiek był — wiedział, że ona tutaj jest i pogrywał
sobie z nią. Musiała dostosować się do jego reguł, choć wcale jej się to nie
podobało.
Dziewczyna wspięła się po śliskich schodach, znajdując
się przed drewnianym, uchylonymi drzwiami ozdobionymi uchwytem w kształcie
wilczej głowy. Przeszła przez nie, by stanąć w ciemnym, pustym korytarzu.
Nadciągający przeciąg uderzył chłodem w jej policzki i zafalował dołem jej
koszuli nocnej.
— Jest tutaj ktoś? — spytała Bella, ale jej głos z
dziwnych przyczyn zamienił się w szept.
Nie dostała odpowiedzi.
Ciemność zdawała się szczerzyć do niej kły.
Bella postanowiła ruszyć przed siebie, mając nadzieję,
że nieznajomy nie czai się gdzieś w mroku z nożem w ręku. W swoim życiu
naczytała się już tylu książek, że właściwie nic nie wydawało jej się
niemożliwe…
Na końcu korytarza ujrzała światło. Powitała je z ulgą.
Jego ślad doprowadził ją do dużej, tajemniczej komnaty, rozświetlonej
płomieniami zdobionego kominka. Kroki Belli niosły się tutaj echem po marmurowej,
zakurzonej posadzce. Dziewczyna podeszła bliżej i wyciągnęła zmarznięte dłonie
w stronę ognia. W jej włosach topniał śnieg.
I nagle poczuła na karku czyjś chłodny oddech.
— A zatem przysłał do mnie swoją córeczkę — stwierdził
z kpiącym rozbawieniem ciężki, chropowaty głos. Dziewczyna pobladła i nie
odważyła się odwrócić głowy. Podświadomie czuła, że wtedy mogłoby się stać coś
strasznego.
— Co masz na myśli? — spytała cichym, niemalże
piskliwym głosem, wciąż uporczywie wpatrując się w płomienie.
— Nawet nie wiesz, kim jestem… — Zimne, szorstkie palce
powolnym ruchem odsunęły na bok ciemnobrązowe włosy Belli i zacisnęły się na
jej szyi. Dziewczyna zastygła, zdana na łaskę czającej się w mroku istoty. —
Tylko nie drżyj. Ten głupiec był tak obrzydliwie słaby i przerażony, może
chociaż jego córka okaże się nieco ciekawsza.
Bella wciąż stała nieruchomo, ale w jej głowie roiło
się od gorączkowych myśli. Z oszołamiającą jasnością pojęła, dlaczego ojciec
wrócił do domu w takim stanie, dlaczego płakał, zakładając jej na palec
pierścionek i dlaczego ją tutaj przysłał. To był układ, jakaś chora gra ze
strony oprawcy… A teraz i ona została w nią wciągnięta.
— Zatem powiedz mi, kim jesteś — wyszeptała w akcie
odwagi, a w jej oczach odbijał się ogień z kominka. — Wyjaw mi swe imię.
Poczuła, że obrzydliwa dłoń odsuwa się od jej szyi, a
sam pan zamku cofa się o kilka kroków. Wreszcie mogła zaczerpnąć oddechu.
— Jestem Bestią — brzmiała odpowiedź, w której słychać
było złowrogość i zgorzknienie. — Obróć się, jeśli chcesz się przekonać.
I Bella się obróciła.
Zaraz potem krzyk zamarł jej w gardle. Z
niedowierzaniem wpatrywała się w to, co wyłaniało się z mroku.
Na granicy ciemności i oranżowej łuny stał wielki stwór
w wystrzępionym płaszczu. Spomiędzy jego skundlonych, rdzawych włosów wyrastały
powykręcane rogi, niby piętno diabła. Twarz potwora była brzydka i surowa jak u
gargulca zrobionego z kamienia. Światło uwydatniało jej groteskowe rysy:
odrażające fałdy na czole, poparzone zmarszczenia na policzku, szerokie usta wykrzywione
w grymas, ostry, jakby złamany nos i skłębioną brodę.
Bestia wyglądał jak rogaty demon. Bella miała ochotę
spuścić wzrok, porażona jego brzydotą. Jednocześnie nie mogła się zmusić, by
oderwać spojrzenie od nieludzkiej sylwetki pana zamku. Stała tak
niezdecydowana, przerażona i zafascynowana, aż w końcu Bestia zaśmiał się upiornie.
— Przyznaj, że nigdy nie widziałaś bardziej
odrażającego stwora.
Rzeczywiście —
pomyślała ze zgrozą. Stał przed nią ni człowiek, ni zwierzę, ale bestia, dzika
i zagniewana, stworzenie, które wyszło z cienia. A ojciec posłał mnie na pożarcie tej kreaturze. Przez chwilę miała
ochotę zacząć szlochać i błagać na kolanach o litość.
Coś jednak w niej nakazało walczyć.
— Zgadza się, jeśli to właśnie chcesz usłyszeć. Budzisz
mój lęk — wyznała powoli, starając się obrócić strach w swoim głosie w uznanie.
— Twój zamek jest niczym diabelska forteca, ty zaś jesteś jej panem. Potężnym i
niezwyciężonym.
Bestia milczał przez chwilę, a potem jego usta
rozciągnął szkaradny, złośliwy uśmieszek.
— Lubimy pochlebstwa, tak, panieneczko? Może zrobisz coś innego, by
mi się przypodobać? Rozbierz się.
Bella zamrugała, jakby nie usłyszała ostatniego zdania.
— Na co czekasz? — W jego głosie trzasnęła furia. —
Rozdziewaj się z tych szmat i pokaż mi się!
— Panie…
— Już!
Po tym ryku dziewczyna stwierdziła, że nie ma wyboru. Ze
ściśniętym sercem odwróciła się w stronę rozpalonego kominka i poluzowała
tasiemki koszuli nocnej. Starała się to
robić jak najwolniej, ale jednocześnie drżała na myśl, że kolejne chwile zwłoki
odkupi śmiercią. Czas zamienił się w rozciągniętą smołę. W końcu jednak biały,
luźny materiał spłynął po ciele dziewczyny aż do kostek. Bella odsunęła go
lekko na bok, obejmując się ramionami. Płomienie ogniska dawały jej trochę
ciepła, ale nic nie mogło sprawić, by nie czuła zimnych dreszczy na ciele.
Powoli, wstydliwie obróciła się w stronę stwora.
Ogień płonął za jej plecami.
Bestia wydał z siebie niecierpliwy, gardłowy pomruk.
Zrozumiała. Chociaż dużo ją to kosztowało, przełknęła ślinę i opuściła ręce.
Nigdy nie pokazywała się żadnemu mężczyźnie naga i nie sądziła, aby mogło do
tego dojść przed ślubem. Takiej poufałości zabraniała etykieta, to było nie do
pomyślenia. A teraz oto stała przed tym potworem, obnażona i bezbronna, jak
nigdy dotąd. Czuła, jak jej piersi poruszają się w niespokojnych oddechach, jak jej policzki oblewa nieprzyjemne ciepło. Nie wiedziała nawet, czy
tego spodziewał się stwór, czy na to czekał.
Bestia jednak spoglądał na jej ciało bez zmrużenia powieki,
bez grymasów czy drwiny. Chłonął je, pożerał wzrokiem. Jego jasne ślepia
drapieżnika przesuwały się po bladej, obnażonej skórze niczym rozpalone ostrza.
— Tak dawno nie… — westchnął, jakby do siebie.
Bella dalej stała nieruchomo, ale wstyd zaczynał
ustępować. Czuła teraz coś innego, coś, czego nie była w stanie nazwać. Coś
zbliżonego do fascynacji. Spoglądała w te głodne oczy i spijała zachwyt mrocznego
stwora. Chociaż to ona była ofiarą, w jednej ulotnej chwili poczuła, że ma nad
nim władzę.
Odważyła się otworzyć usta:
— Czy teraz mnie zabijesz?
Oderwał spojrzenie od jej młodego, białego ciała. Jego
usta drgnęły.
— Sądzisz, że tego chcę?
— Wiem, że chcesz mnie skrzywdzić, podobnie jak wcześniej mojego ojca. Błagam o jedno. — Jej głos zadrżał. — Błagam o śmierć.
Błękitne jak lód oczy spoglądały na nią przez wieczność.
— Śmierć jest zbyt ostateczna, nie sądzisz? — zapytał w końcu pan zamku, a z jego głosu zniknęło wcześniejsze mroczne pożądanie. Bella miała wrażenie, że tylko resztki sił powstrzymują ją przed omdleniem. Przełknęła łzy.
— Dla mnie jest wybawieniem.
Błękitne jak lód oczy spoglądały na nią przez wieczność.
— Śmierć jest zbyt ostateczna, nie sądzisz? — zapytał w końcu pan zamku, a z jego głosu zniknęło wcześniejsze mroczne pożądanie. Bella miała wrażenie, że tylko resztki sił powstrzymują ją przed omdleniem. Przełknęła łzy.
— Dla mnie jest wybawieniem.
— Jak ci na imię, dziewczyno?
Aby zachować jakąś godność, Bella schyliła się po koszulę nocną i jednym ruchem włożyła ją przez głowę. Wtedy ponownie spojrzała na Bestię i dygnęła, nieco sztywno, zważywszy na okoliczności.
Aby zachować jakąś godność, Bella schyliła się po koszulę nocną i jednym ruchem włożyła ją przez głowę. Wtedy ponownie spojrzała na Bestię i dygnęła, nieco sztywno, zważywszy na okoliczności.
— Bella Maurice.
— A zatem mam dla ciebie propozycję, Bello. Zagrajmy w
coś. Jeśli jesteś tak bystra, za jaką się uważasz, odnajdziesz w moich ogrodach
różę czarną jak atrament. — Jego głos stał się miękki i złudnie uprzejmy. Jasnoniebieskie oczy, jedyny ładny punkt w
szpetnej twarzy, zalśniły przebiegle. — Pamiętaj, nie śnieżnobiałą ani nie
rubinową. Czarną.
Czarną jak śmierć. A zatem to gra. Próba, tak jak z
moim ojcem.
— A jeśli jej nie znajdę? — spytała ostrożnie, choć do jej ciała wreszcie zaczęła wracać krew.
— Spadniesz z szachownicy.
Bestia wykonał ruch łapą, który sugerował, jak kończą
nieszczęśnicy, którzy nie zdołają go zadowolić. Bella powstrzymała wzdrygnięcie
i skinęła lekko głową.
— Rozumiem, panie.
— Masz czas do przyszłego wieczora — rzekł znów
łagodnie, ale w jego następnych słowach czaiła się groza: — Gdy słońce zajdzie,
nadejdzie dla ciebie chwila sądu, słodka Bello.
Serce dziewczyny uderzało niczym młot. Bella miała
wrażenie, że on je słyszy, napawa się tym dźwiękiem rozbrzmiewającym w pustej, wielkiej komnacie. Czy następnej nocy dalej będzie biło
czy też zatrzyma się na zawsze — dla Bestii to bez różnicy. Liczyła się
rozrywka. Nagle Bella nie potrafiła już dłużej walczyć ze zmęczeniem.
— Czy będziesz tak dobry, panie — zaczęła potulnym,
grzecznym głosem — i wskażesz mi komnatę, w której mogłabym spędzić resztę nocy?
To pytanie jakby go zaskoczyło. Zastanawiał się nad
czymś.
— Tak — odwarknął w końcu. — Niemal wszystkie komnaty
stoją puste i niepotrzebne. Chodź za mną.
*
W nocy zamek wydawał się mrocznym labiryntem korytarzy.
Wszystko spowijały głębokie cienie oraz grube,
srebrzyste pajęczyny. Z wnęk szczerzyły kły upiorne gargulce albo groteskowe
rzeźby z brakującymi częściami ciała. Wyblakłe postacie na obrazach śledziły
ich ruchy. W pewnej chwili przy sklepieniu przeleciał nawet nietoperz, wydając
z siebie mrożące krew w żyłach piski.
Bella, chcąc nie chcąc, trzymała się blisko Bestii,
który niósł płonącą pochodnię. Zdawało się jednak, że nie potrzebowałby
światła, aby dostać się do celu. Znał swoją twierdzę jak własną kieszeń — każdy
zakręt, nierówność albo przeszkodę. To dziewczyna musiała uważać, aby nie wpaść
na coś w mroku i nie sprowadzić jego gniewu.
Czuła się jak zbłąkana dusza przemierzająca krainę
zmarłych.
Jak ofiara zamknięta w teatrze cieni.
Na jej ramionach zaciskały się lodowate palce.
W pewnym momencie Bestia zatrzymał się przed drzwiami
ze znajomym wilczym uchwytem. Wyglądało na to, że wszystkie wejścia w zamku
zostały oznaczone tym zwierzęcym symbolem. Jęzor pochodni rzucał cienie na
twarz stwora, gdy ten spojrzał na dziewczynę, a potem otworzył drzwi mocnym
szarpnięciem. Bella zauważyła w środku zarys zacienionego pomieszczenia z
łóżkiem. Zdawało się, że miało ono baldachim.
— To twoja komnata — rzekł złowieszczo pan twierdzy. —
Radzę ci jednak wyjść z niej jutro, ponieważ nie hoduję tam róż. Możesz też
poruszać się po całym zamku. Nie będę też przed tobą zamykał żadnych drzwi, prócz wieży w tym skrzydle, ale
jeśli spróbujesz uciec, nie zachowam się równie pobłażliwie jak teraz. Czy
wyraziłem się jasno?
Bella odchrząknęła, aby pozbyć się chrypki.
— Ależ naturalnie… panie.
— Cieszy mnie to. Twoja obecność mnie cieszy. —
Przesunął mięsistym jęzorem po wargach. — Dobranoc, piękna.
I zgasił pochodnię, wtapiając się w ciężki, wilgotny
mrok.
— Dobranoc — szepnęła Bella i czym prędzej weszła do
komnaty. Gwałtownie zamknęła za sobą drzwi. Przez chwilę nie była w stanie się
ruszyć. To wszystko… Nawet nie śniła, że może przeżyć coś takiego. A może to
nadal był sen? Może zaraz obudzi się, zobaczy bezpieczne ściany swojego pokoju
i roześmieje z własnej wyobraźni? Wiedziała jednak, że oszukuje samą siebie. Ten
strach był zbyt rzeczywisty, aby mógł się przyśnić. A na palcu wciąż miała
okropną, zaczarowaną obrączkę.
Dziewczyna ściągnęła ją z palca, a potem cisnęła na
ziemię.
Ostrożnie rozejrzała się po pomieszczeniu. W ciemności
niewiele widziała. Dotarła po omacku do łóżka. W domu sypiała dobrze, ale
tutejsze legowisko było dwa razy większe oraz miało baldachim. Bella wgramoliła
się do środka i z ulgą zaciągnęła zasłony wokół siebie. Potem przykryła się
kołdrą, przyciągając ją pod brodę. To irracjonalne, ale czuła się teraz nieco
bezpieczniejsza, zakryta albo wręcz ukryta, tak jakby Bestia nie mógł tu
wtargnąć i jej skrzywdzić.
Przymknęła oczy i spróbowała zasnąć, nie myśląc o
straszliwym panu zamku. Jednakże nie mogła się go pozbyć. Po powiekami cały
czas widziała jego szkaradną, zagniewaną twarz.
*
Blask, wlewający się przez ogromne okna, stawiał salę
tronową w ogniu srebrzystej łuny. Bella spoglądała jak urzeczona na lśniące w
górze żyrandole oraz mieniącą się pod stopami posadzkę. Wszystko wydawało się zrobione
ze szkła.
Ale jej największą uwagę budził siedzący na tronie
młodzieniec.
Z jego ramion aż do ziemi spływał czerwony, obszyty
gronostajami płaszcz. Długie włosy mogły mieć ciemnorudą barwę, ale w magicznej
poświacie wydawały się niemalże płomieniste. Młodzieniec siedział na tronie z
dumą i pewnym rozleniwieniem. Jego głowa zwrócona była w bok, w stronę okien,
dlatego Bella nie mogła dostrzec twarzy. Postąpiła krok w jego stronę,
kiedy poczuła, że coś ostrego wbija się jej w plecy.
Musiała opaść na kolana.
Dopiero wtedy młody król przeniósł na nią wzrok. Rysy
jego twarzy ginęły w jasnym świetle, ale dziewczyna mogła odczuć palący dotyk
jego spojrzenia. Miała wrażenie, że widzi pojawiający się na jego ustach
uśmiech.
A potem poczuła ból. Coś rozdzierało ją od środka.
Krzyknęła.
Obudziła się w łożu z baldachimem. Za zasłoną dalej
panowała noc, ale Bella nie była sama. Na skraju legowiska siedziała kobieca
postać. Księżyc kładł się na jej konturach bladą linią, podkreślając smukłą
talię i długie, hebanowe loki. Jej twarz była pół-obrócona i jakby smutna.
— Tak mi przykro, Bello — odezwała się postać znajomym,
kojącym głosem. Dziewczyna otworzyła szerzej oczy, opierając się o poduszki. —
Nigdy nie chciałam, abyś się tutaj zjawiła. Mówiłam twojemu ojcu, kazałam mu
obiecać… ale on mnie nie słuchał.
— Mamo? — Bellę ogarnęło niewypowiedziane wzruszenie. —
Dlaczego tutaj jesteś?
Kobieta obróciła ku niej głowę i wzięła za rękę
zimnymi, delikatnymi palcami, białymi jak księżyc.
— Chcę cię ostrzec, kochanie. Pan zamku jest
nieobliczalny. Nie poprzestanie na jednym zadaniu. Nie zostało mu nic, poza
nienawiścią i zadawaniem cierpienia. Może się z tobą bawić, może być nawet
uprzejmy, ale nigdy nie zapominaj, że to potwór.
Bella ścisnęła mocniej rękę kobiety i przysunęła się do
niej, jakby wciąż była małą dziewczynką.
— On mnie przeraża, mamo.
— Bądź dzielna, moje dziecko. Wciąż możesz wygrać. — Postać
Jovity Maurice jakby zbladła i zamigotała. — Poszukaj róży w miejscu, gdzie
wszystko spłonęło.
Bella zdążyła tylko skinąć głową, bo nagle matka
zaczęła się rozpływać, znikać, wtapiać w mrok.
— Nie, zostań ze mną! — poprosiła odruchowo. — Mamo,
proszę…
Jednakże na skraju łóżka już nikt nie siedział. Tylko
zasłony poruszały się lekko. A ona wciąż śniła.
*
Zgodnie z zapowiedzią, rozdział publikuję w Walentynki. Jego nastrój odbiega nieco od klimatu tego święta, ale mam nadzieje, że pierwsze spotkanie naszych bohaterów spełniło Wasze oczekiwania :P
Może zacznę od tego, że miło mi się czytało, ów urodzinowy rozdział. Chciałabym szczególnie Ci podziękować za publikację w obiecanym terminie. Pierwsze spotkanie tych dwojga było, zaiste fascynujące. Pomimo dosyć mrocznej aury. Groza czaiła się gdzieś tam w kącie. W zasadzie ledwo uchwytna, ale wyczuwalna. Ha, jednak dobrze myślałam o swego rodzaju grze.. Ciekawe kto okaże się zwycięzcą. Bella całkiem nieźle sobie poradziła. Nie powiem. Potrafiła stawić czoła problemom. Czy rada matki w czymś pomoże. Gratulacje! Chylę czoła.
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy i właśnie myślą o Tobie kierowałam się, dodając ten rozdział 14 lutego ^^
UsuńDziękuję bardzo za miłe słowa! :D Zależało mi, aby wytworzyć taki klimat grozy ;)
Pozdrawiam.
Może Bella umrze na koniec...
OdpowiedzUsuńDywagacje. Super rozdział, czekam na dalszą część historii.
Ależ mnie popieściłaś tą sceną z rozbieraniem. Przynajmniej wiadomo, że Bestia do bestia i nawet on czuje biologiczne popędy.
Wszystkiego Walentynkowego w dniu świętego Walentego!
Dziękuję ogromnie! ;)
UsuńHaha no właśnie długo się wahałam, czy dodać taką scenę, ale stwierdziłam, że ukazanie relacji seksualnej między nimi zwiększy realność, no i klimat. Ostatecznie Bestia to mężczyzna ;P
To opowiadanie jest całkowicie inne od wersji, którą wszyscy znamy. Ale dzięki temu nie jest nudne, ale bardziej realistyczne i wciągające.
OdpowiedzUsuńDość nieprzyjemne pierwsze spotkanie, bo kto by chciał zostać zmuszony do rozebrania się do naga przed obcym, a co dopiero przed potworem.
Ciekawą grę chce prowadzić Bestia. Bella potrzebuje dużej ilości odwagi i determinacji, aby w nią zagrać.
Czy odnajdzie tą różę? Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Pozdrawiam.
Dziękuję ślicznie za opinię :)
UsuńRacja, chciałam, aby na początku Bella faktycznie odczuła trwogę przed panem zamku i to nie tylko z powodu jego wyglądu.
Pozdrawiam :)
To opowiadanie jest całkowicie inne od wersji, którą wszyscy znamy. Ale dzięki temu nie jest nudne, ale bardziej realistyczne i wciągające.
OdpowiedzUsuńDość nieprzyjemne pierwsze spotkanie, bo kto by chciał zostać zmuszony do rozebrania się do naga przed obcym, a co dopiero przed potworem.
Ciekawą grę chce prowadzić Bestia. Bella potrzebuje dużej ilości odwagi i determinacji, aby w nią zagrać.
Czy odnajdzie tą różę? Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Pozdrawiam.
Też opublikowałem rozdziały na walentynki, tylko moje akurat pasują do klimatu (tak mniej więcej, ale pasują) xD
OdpowiedzUsuńChoć twoje też pasują do klimatu, jakby się tak uprzeć, bo w końcu była wzmianka o róży, a to, że o czarnej i że zwiastowała śmierć, to... to już się wytnie ;-)
No i takim oto sposobem Bella trafiła do Bestii. Szczerze, to sam nie wiem czy jej współczuć. Chyba lepiej dzielić życie z potworem, niż z ojcem, który przepłacił życie córki nad własne. Mam nadzieję, że Hugo się rozchoruje na dobre i i tak długo nie pożyje.
Natomiast o samej Bestii jeszcze za dużo powiedzieć nie mogę. Z niecierpliwością czekam aż będzie go więcej.
Haha no tak, ale jeszcze sam fakt, że główne postacie naszej "miłosnej" historii się spotykają, też jest nieco walentynkowy ;)
UsuńDziękuję za komentarz :D Zobaczymy, które życie lepiej się Belli spodoba :P
O rety cudowne.
OdpowiedzUsuńWspaniałe spotkanie Belli i Bestii. JEst trochę inny niż go sobie wyobrażałam, ale świetnie go opisałaś. Takie pokazanie sylwetki i charkateru bardzo do niego pasuje. dziwi mnie trochę gra jaką zaproponował Belli. Co w tym jest ukrytego/ bardzo bym chciała wiedzieć. Z pewnością taka sytuacja nie jest przypadkiem. Bestia wygląda na mądrego i nieprzenikliwego. A Bella... sądziłam że jest odważniejsza ale sytuacja w jakiej się znalazła jest niedopozazdroszczenia. Mam wielką ochotę rozszarpać Hugo. jak mógł wpakować Bellę w takie tarapaty. Cholerny ojciec. Brak słów na jego zachowanie. Aby kiedyś zapłacił za swoje winy.
Moim zdaniem kolejny intrygujący rozdział. Z każdym opowiadaniem wnosisz coś nowego w tę historię. Będę czekać na nowy rozdział.
Twoja wierna fanka <3
Dziękuję, bardzo mi miło! ^^
UsuńPostać Bestii z pewnością ma jeszcze wiele do zaoferowania ;) Co do odwagi Belli - chciałam pokazać, że dziewczyna też się boi. Stara się być dzielna, ale na lęk przed potworem nic nie poradzi.
Pozdrawiam :)
Nie wiem, jak to się stało, że jeszcze nie skomentowałam, ale ferie rządzą się własnymi prawami. Teraz szybko to nadrabiam, zwłaszcza że w końcu doszło do tego, czego wyczekiwałam z niecierpliwością: spotkania Belli i Bestii.
OdpowiedzUsuńAni trochę się nie zawiodłam. Od samego początku jest mrocznie i cudownie budujesz klimat. Ach, aż zaczęłam współczuć Belli, że trafiła do takiego zamczyska z takim lokatorem, którymi ja mogłam przyglądać się bezpieczna zza ekranu. Niemniej i tak podziwiam ją za odwagę, bo ja bym od razu zdarła sobie gardło od wrzasku i biegła w takim tempie do wyjścia, że nawet Bestia by mnie nie dogonił. Odpadłby w przedbiegach ;)
No i sam Bestia jest w idealnym stopniu przerażający. Taki brutal uwielbiający władzę i pogrywanie swoimi ofiarami, a jednocześnie mający przebłyski zwykłego, ludzkiego zachowania. Czasem. Udawane. Ale zawsze jakieś.
No i ktoś tu zdecydowanie potrzebuje porządnego seksu już, teraz, zaraz. Bello, marny twój los! (Tak zaczęłam się nad tym zastanawiać i doszłam do wniosku, że uprawianie seksu z Bestią pod postacią bestii to taka zoofilia. Fuj). Ach, po raz kolejny muszę cię pochwalić: pożądanie jest tak do bólu ludzkie i na miejscu, że od razu kupiłam taką odsłonę Bestii. Nie mam pojęcia, w jaki sposób poprowadzisz dalej tę dwójkę, ale przed Bestią naprawdę dłuuuga droga do jako takiej normalności. A kły, pazury i naga Bella latająca po zaczarowanym zamku na pewno mu w tym nie pomogą.
A teraz tak nieco poważniej: ja tam wcale nie życzę Hugonowi śmierci. Ba!, na jego miejscu pewnie postąpiłabym tak samo, bo nie chcę umierać w cierpieniu. Wiem, że to strasznie egoistyczne i potworne, skazywać własne dziecko na takie męki, ale ja go w pełni rozumiem i współczuję, że musiał stanąć przed takim wyborem. I mam nadzieję, że jeszcze sobie pożyje, by ofiara Belli nie okazała się daremna. ;)
To by było na tyle ode mnie. Będę z niecierpliwością czekała na ciąg dalszy, bo całkowicie mnie kupiłaś tym opowiadaniem!
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Dziękuję Ci ślicznie za cały komentarz, aż mi się tak ciepło na sercu zrobiło ^^
UsuńCieszę się, że taka odsłona Bestii do Ciebie przemówiła. Chyba tylko raz spotkałam się z wprowadzeniem erotyki do ich relacji, a zatem stwierdziłam, że to będzie coś nowego, bardziej wyzywającego i dodającego realności. Ostatecznie zaklęty książę jako człowiek lubił się zabawiać z kobietami. Sam seks też mi się wydaje dość dziwny, wynaturzony i wydaje mi się, że Bella mogłaby go nie przeżyć :(
Zaskoczyło mnie, że nie masz pretensji do Hugona, ale to taka miła odmiana wśród czytelników :D Ostatecznie każdy z nas jest egoistą.
Pozdrawiam również i jeszcze raz dziękuję! :)
No cześć :)
OdpowiedzUsuńDawno mnie nie było, ale już jestem.
Jestem totalnie zachwycona tym rozdziałem. Spotkanie Belli i Bestii wypadło genialnie, bo tak... nietypowo. Nie było żadnego baniowego wątku, prócz samych postaci. W relację dziewczyny i stwora wkradło się coś mrocznego i przerażającego. Pożądanie oraz fascynacja sprawiają, że zupełnie inaczej można teraz postrzegać relację tej dwójki. Tu nie ma miejsca ( przynajmniej na chwilę obecną - mam nadzieję XD ) na miłość, lecz w tej chwili rządzi nimi strach, okrucieństwo i właśnie żądza. Bardzo niebezpieczne połączenie, ale czy inaczej by było, gdyby potwór był człowiekiem? Pewnie nie. Bella byłaby przerażona, a Bestia zachwycony takim gościem.
Ciekawa jestem gry, w którą musi grać Bella. Co się stanie, kiedy przyniesie mu tę różę? A co by się stało, gdyby jej nie przyniosła? No właśnie, są pytania i wątpliwości i nawet ciężko na nie odpowiedzieć, bo w sumie nie wiadomo teraz, czego się spodziewać :) Bardzo mnie cieszy ten rozdział. W końcu się spotkali i to w taki inny sposób. Bardzo mnie to cieszy, że jednak nie poszłaś tak do końca utartym szlakiem i postawiłaś na coś, co może budzić wątpliwości, ale wprawiać czytelnika w ekscytację.
Co do wątku erotycznego, to szczerze powiedziawszy seks z bestią nie jest obcy literaturze. Czytałam kiedyś Dar Wilka Anne Rice i tam właśnie kobieta uprawiała seks z wilkołakiem. Szokujące? Oczywiście, ale dodało temu takiego... Ja wiem? Pieprzu? Ale wiem, że takie tematy nie każdy lubi, chociaż, jasne, nie jestem zwolenniczką takich wątków, to jednak muszę przyznać, że było to wstrząsające. Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały!
Pozdrawiam Cię gorąco i życzę weny! <3
Bardzo dziękuję za komentarz! Super, że nadrobiłaś tę historię ^^
UsuńCieszę się także, że tak odebrałaś początek ich relacji, bo dokładnie o to mi chodziło. Chciałam, aby było to połączenie strachu, grozy i fascynacji. No i chociaż lubię nawiązywać do disneyowskiej wersji, tutaj wybrałam nieco inną ścieżkę. Zresztą już przez to, że Bella została złożona w ofierze przez ojca, nie mogło być tak samo.
Nie czytałam tej książki, ale zdaję sobie sprawę, że we współczesnej literaturze takie wątki erotyczne są na porządku dziennym. Niemniej ja, jako młody, jeszcze nieco niedoświadczony pisarz, wolę nie skakać na tak głęboką wodę.
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :D
Wydaje mi się, że zamiast "spostrzega" powinno być "spostrzegła", bo piszesz w czasie przeszłym i to jakoś tak nagle wytrąca, nie pasuje.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się czy Bella jest bardziej przerażona tym co ją spotkało, czy zafascynowana. Nie odczułam jej strachu, jest trochę tak, jakby ona czuła się szczęśliwa, że w końcu w jej życiu coś się dzieje, że nie jest już takie nudne.
Ten lew (symbol) ma jakieś znaczenie?
Nie taka straszna ta Bestia jak ją malują. Jest dla niej nawet uprzejmy. Choć zastanawiam się w jakim celu ją obnażał. Chciał sobie po prostu popatrzeć, czy doszukiwał się jakiegoś znaku, pieprzyka, znamienia?
Lubię matkę Belli. Urocza kobieta. Czemu jest zjawą? Jak do tego doszło? To ich wyobraźnia (Hugona i Belli) czy kobieta naprawdę się im ukazuje?
Postaram się jeszcze dziś przeczytać dwa następne rozdziały, ale nie obiecuję, bo muszę jeszcze pozmywać, ogarnąć się i pójść spać, bo jutro mam ranną zmianę, a i dziś na nogach jestem od samego rana, więc mogę zasnąć szybciej niż bym chciała ;(
Pozdrawiam
„Na kartkach pamiętnika”
Hmmm myślę, że trafnie zauważyłaś, że pomimo strachu i grozy, jaką budzi w Belli zamek, dziewczyna jest również zafascynowana. Spotkała ją przygoda, może nie taka, o jakiej marzyła, ale zawsze.
UsuńSymbolem był wilk i będzie to jeszcze wyjaśnione ;)
Jasne, nie ma pośpiechu.
Nawet nie pamiętam, kiedy ostatni raz tutaj byłam :(!
OdpowiedzUsuńNaprawdę przepraszam, że tak długo nie dawałam po sobie znaku życia.
Rozdział oczywiście cudowny! Moja kochana Bestia w końcu we wspólnej scenie z Bellą...
Prawdę mówiąc w mojej głowie wyobrażałam sobie tę scenę nieco bardziej w stylu bajki o Pięknej i Bestii, ale Twoja wersja mnie niezwykle urzekła! :D
Można było odczuć tę grozę i strach, która obezwładnił Bellę.
Zadanie, które wymyśliła Bestia również mnie ciekawi, sądzę, że kolejne zadania - wydaje mi się, że na jednym się nie skończy - będą jeszcze bardziej trudne i nierealne do wykonania.
Postać Jovity jest dość intrygująca. W końcu to duch, prawda? Dobrze, że w opowiadaniu pojawiają się jeszcze inne niezwykłe istoty - jeśli mogę to tak nazwać.
Podsumowując: rozdział świetny! :D
Charlotte
Rozumiem, takie nieobecności się zdarzają, a cieszę się, że już jesteś :)
UsuńNo własnie tutaj nie chciałam iść torem baśniowym i pokazać coś mroczniejszego.
Postać Jovity zostanie wyjaśniona na końcu ;)
I dziękuję ślicznie!
Fajnie przedstawiłaś Bestię. Tak inaczej. Cieszę się, że znów pojawiła się Jovita. Może Bella okaże się inna niż ojciec i posłucha matki. Mam też nadzieję, że nasza bohaterka znajdzie ów krzak.
OdpowiedzUsuń