piątek, 28 kwietnia 2017

Rozdział XIII [Opowieści]

Bestia wykonał przyzwalający gest dłonią.
— Dawno temu w nakrytej słomą chatce na skraju wioski żyła sobie pewna dziewczyna, ładna i pełna życia — zaczęła Bella nieśpiesznym, miękkim głosem, starając się całą sobą wczuć w wypowiadane słowa. — Życie jej było skromne. Wyobraź sobie, panie, jak by to było mieszkać w jednej izdebce wraz z rodzicami, codziennie wstawać wcześnie rano doić krowy i długą drogę odbywać po wodę ze studni. Nasza bohaterka jednak nie narzekała, ponieważ miała kochającą rodzinę, która starczała jej za wszystkie bogactwa świata. Pewnego razu... 
— Nie mów już więcej — przerwał nagle Bestia, z satysfakcją demonstrując swoją pogardę. — Czego nie zrozumiałaś, kiedy mówiłem, że nie lubię baśni? 
Bella wzdrygnęła się lekko, gdy pod koniec podniósł głos. W jej policzki uderzyło ciepło. On to robi specjalnie, chce mnie jedynie wytrącić z równowagi — powiedziała sobie, ale nie mogła nie drżeć przed tymi zniecierpliwionymi oczami. Obserwowała jego łapy. Wielkie, ciemne, zakończone pożółkłymi pazurami. Stukały o podłokietnik krzesła. 
— Wysłuchaj mnie do końca, panie. — Siliła się na spokój. — Taka była umowa.  
— Umowa była taka, że opowiesz mi coś ciekawego, a nie jakieś ścierwo z wychodka. 
— Czy twój czas jest tak cenny, byś nie mógł mnie wysłuchać chwili dłużej? — wycedziła w końcu. Bestia otworzył szerzej oczy. Wydawało się, że zaraz odparuje jej równie nieprzyjemnym słowem, ale on tylko warknął cicho i machnął łapą, by mówiła dalej. 
Bella wypuściła gwałtowniej powietrze.
— A więc zdarzyło się razu pewnego, że dziewczyna wpadła w oko wiejskiemu amantowi. — Usiłowała mówić pogodnie, choć jej serce jeszcze ścinał mróz. — Był to młodzian przystojny, ale gwałtowny i zadufany w sobie. Upodobał sobie naszą bohaterkę, ponieważ zdawała mu się najpiękniejszą w okolicy i postanowił natychmiast się jej oświadczyć. Kiedy dziewczyna wracała ze wsi brzegiem rzeki, zastąpił jej drogę, począł zapewniać o swoim gorącym uczuciu i usiłował skraść wybrance pocałunek. Ona jednak nie odwzajemniała jego zalotów. Dostrzegała zepsucie młodziana i wolała umrzeć starą panną niż oddać swoją rękę takiemu człowiekowi. Dlatego kiedy amant, pewny swego triumfu, nachylił się zaborczo nad dziewczyną, ona w ostatniej chwili usunęła mu się z drogi. Zaślepiony śmiałek stracił równowagę i wpadł do rzeki, a pocałunek, przeznaczony dla urodziwej dziewczyny, dostał się tłustej, śliskiej żabie. Wyobraź sobie jego minę, gdy odkrył, komu tak właściwie się oświadczył!
Bella udała, że parka śmiechem i wtem zdumiał ją wyraz twarzy Bestii. Pan zamku już nie był ponury i nadąsany. On się uśmiechał. Jego brzydkie usta rozciągał grymas drwiącego rozbawienia, ale nie skierowanego do niej. 
— Żałosny głupiec!
Bella poczuła, że jest jej odrobinę lżej.
— Czyżbym cię rozbawiła, panie?
Bestia obnażył lekko zęby.
— Mogłabyś być komediantem.
— Przyjmę to za komplement. Oczywiście to nie koniec przygód naszej bohaterki — dodała dziewczyna zaraz. Starała się znów przybrać ten dziarski, poufały ton, niby szepczący tajemnicę. — Innego razu do jej chaty zastukała stara kobiecina, odziana w obdarty płaszcz, bez gorsza przy duszy. Błagała o gościnę, a ponieważ domownicy mieli dobre serca, wpuścili ją do środka, usadzili przy palenisku i podzielili się z nią kolacją. Rodzice byli zachwyceni uprzejmością staruszki, ale ich córka spoglądała na nią z pewnym niepokojem. Nie uszło jej uwadze, że choć przybyszka wydawała się biedna jak mysz kościelna, nosiła przy sobie tajemniczy medalion, jaśniejący w mroku izby.
Tej nocy dziewczyna nie mogła zasnąć. Wciąż miała wrażenie, że słyszy wołający ją głos. W końcu nie wytrzymała i zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu, aż odkryła, że dźwięk wydobywa się z medalionu zwisającego na piersi śpiącej smacznie staruszki. Dziewczyna zignorowała zasadę obchodzenia się z rzeczami prywatnymi i sięgnęła po wisiorek, a wówczas zajarzył się on niczym srebrzysta pochodnia. Niespodziewanie przed dziewczyną ukazał się piękny młodzieniec o zagubionym spojrzeniu i miłym uśmiechu.
Bella przerwała demonstracyjnie i zauważyła, że w Bestii znów budzą się zalążki irytacji.
— To jest to, na co liczą takie dziewczyny jak ty, prawda? — rzucił z pogardą i pewną dozą goryczy. — Piękne oblicze i słodki uśmiech?
Bella nie odpowiedziała od razu.
— Opowiadam ci tylko baśń. Obydwoje dobrze wiemy, że jest ona głupia i naiwna — odparła przedrzeźniająco. Poczuła się absurdalnie urażona, że słuchacz tak prędko ocenia jej preferencje wobec mężczyzn. Odchrząknęła po raz kolejny. — A teraz zechciej słuchać dalej. Młodzieniec wyjaśnił naszej bohaterce, że goszcząca w jej domu kobieta jest tak naprawdę podłą wiedźmą, która z czystej złośliwości uwięziła go w medalionie i nosi go ze sobą jak swoją własność. Młodzi wyszli na dwór, pod niebo usiane błyszczącymi gwiazdami, a później rozmawiali i rozmawiali, aż do białego rana. Wówczas to młodzieniec znów wrócił do swojego srebrnego więzienia, a dziewczyna obiecała sobie, że pomoże mu odzyskać wolność.
Rankiem udawała jednak, że nic nie wie i tak samo jak poprzedniego wieczora, uśmiechała się do złej staruszki. Kobiecina spoglądała z ciekawością na śliczną młódkę i w pewnej chwili zaproponowała jej spacer. Wyszły obie na pola przecinane wstęgą rzeki. Wiedźma niedługo udawała miłą; szponiastymi palcami uchwyciła ramię dziewczyny i ją również usiłowała zamknąć w swym magicznym medalionie. Nasza bohaterka była jednak na to przygotowana. Nie straciła uwagi, wykorzystała całą swą siłę młodości i wepchnęła staruchę do rwącej rzeki. Krzycząca wiedźma machała ze złością rękami, ale na nic jej się to nie zdało. Odpłynęła z prądem, a upadły medalion zalśnił jeszcze mocniej. Po chwili na brzegu pojawił się miły młodzieniec.
Bestia jednak nie dbał o odczarowanego chłopaka. W jego spojrzeniu zamigotało niespodziewane rozbawienie, kiedy rzekł:
— Skoro wrzuciła staruszkę do rzeki, nie była tak kryształowo dobra, jak starasz się mi wmówić. 
— Dobro w czystej postaci nie istnieje… — stwierdziła Bella z machnięciem dłoni, po czym dodała niespodziewanie dla samej siebie: — Tak samo jak i zło.
— Jesteś pewna?
Dziewczyna patrzyła mu dłużej w oczy.
— Tak. — Założyła kosmyk włosów za ucho. — Nasi młodzi nie posiadali się ze szczęścia. Teraz mogli spędzać ze sobą cały czas, śmiać się z szeptanych do ucha żartów i wspólnie pomagać przy zwierzętach. Zrodziła się między nimi niezwykła więź. Jedno było gotowe zrobić dla drugiego wszystko. Dziewczyna budziła się przy swoim ukochanym z myślą, że cudownie jest słyszeć bicie jego serca tuż obok siebie. A i on czuł, że trzymając w ramionach dziewczynę, ma przy sobie wszystko. Dlatego też zdecydowali się pobrać, z nadzieją, że ich życie będzie długie i szczęśliwe.
Bella musiała zaryzykować. Celowo operowała wzniosłymi słowami i romantycznym stylem, wiedząc, że to podziała na Bestię jak rój pszczół brzęczących obok ucha. W istocie, stwór zaczynał tracić cierpliwość.
— W dniu, w którym uwierzę w takie bzdury, pozostaną po mnie tylko nagie kości, a może nawet mniej — wycedził, pazurem żłobiąc rysę w podłokietniku. Bella zatrzepotała niewinnie rzęsami.
— To nie bzdury, tylko... 
— Miłość? — Prawie wypluł to słowo. — Widywałem ludzi, którzy sądzili, że miłość ich uratuje. Śmiałem się, gdy ich twarz robiła się sina od zaciśniętej pętli.  A może to miłość miała mnie ocalić przed...
Urwał, jakby sam nie wierząc, jak daleko sięgnęły jego rozważania. Dziewczyna patrzyła na niego znacząco rozwartymi oczami. Nie ośmieliła się uśmiechnąć, ale wiedziała, że osiągnęła drugi cel. I on również teraz to pojął. Zmrużył oczy i usiadł luźniej na krześle.
— Niech ci będzie — warknął, po czym udał, że ziewa. — Czy zamierzasz mnie rozczarować i zakończyć swoją opowieść w takim banalnym punkcie?
— Nie, panie. — Teraz uśmiechnęła się lekko, by zaraz spoważnieć.  Nasi bohaterowie zamieszkali w osobnej chacie, jednakże szybko nawiedziło ich nieszczęście. Młodzieńca dotknęła przechodząca przez wioskę zaraza. Dziewczyna siedziała przy nim, zmieniała okłady na jego czole, ale tym razem nie mogła ocalić mu życia... Miałeś rację, panie. Miłość nie wygra ze śmiercią. Młodzieniec zmarł, nim spadł pierwszy śnieg.
— Jakoś nie będę rozpaczać.
— Cóż, twoja wola. — Ponownie się uśmiechnęła. To dziwne, ale choć Bestia był teraz drwiący i uszczypliwy, wydał jej się przez to bardziej ludzki. Przestał rzucać groźbami i unosić się w gniewie, po prostu jej dogryzał, jak mógłby to zrobić każdy inny na jego miejscu. Bella znienacka przypomniała sobie o Gastonie i ich gierkach słownych, jakie czasem toczyli w salonowym zaciszu. Z tym mogła sobie poradzić. Gorzej było z aktami brutalności.  
— Tuż po śmierci męża dziewczyna powiła dziecko. Sądziła, że to będzie jej radość, jej osłoda na ranę żałoby, ale nie wiedziała, że zła wiedźma zdołała przeżyć rwący nurt rzeki i w ciemności wyszeptać straszliwą klątwę. Dziecko urodziło się potworkiem. — Bella poczuła, że od nowa zaczyna ogarniać ją zdenerwowanie. Doszła do najtrudniejszej części opowieści. — Cała wioska czuła do niego odrazę i nienawiść, widziała w nim złe moce i domagała się ich utopienia w studni. Jednakże matka na to nie pozwoliła. Kochała swojego synka, choć inni mu złorzeczyli, tuliła go w ramionach, choć wyglądał bardziej jak pokurczony gnom niżeli dziecko, całowała go, choć wargi drętwiały jej od chropowatości jego czoła. Nasza bohaterka kochała dziecko szczerze i bezinteresownie, ponieważ wierzyła, że urodził się jej anioł. Na Ziemi przyoblekł szpetną twarz i groteskowe ciało, ale pewnego dnia cała jego brzydota opadnie i jej syn zabłyśnie niebiańskim światłem.
Tym razem Bestia nie miał dla niej żadnych słów. Milczał, wpatrując się uporczywie w skaczący ogień. Myślami mógł być gdzieś daleko — gdzie, tego Bella nie potrafiła zgadnąć.  
— Czy to nie piękne? — dodała po chwili cicho, nie będąc pewna, do kogo zwraca swe pytania. — Wierzyć, że cały ból, ułomności ciała i nienawiść przeminą? Że może istnieć na świecie ktoś, kto kocha cię takim, jaki jesteś?
Przypomniała sobie teraz swojego ojca, który oddał ją na pożarcie bestii, by ocalić własną skórę. Tak bardzo przeszkadzała mu odmienność córki, że zdobył się na czyn niegodny żadnego rodzica.
Po chwili ciszy Bestia obrócił ku niej twarz. W jego jasnych oczach błyszczały łzy. Był to widok zaskakujący i poruszający, niczym róża kwitnąca zimą. Bella, choć jej uczucia względem gospodarza i oprawcy były podzielone, teraz zapragnęła unieść rękę i dotknąć spływającej po jego policzku łzy. Na własnej skórze poczuć, że jest prawdziwa, że jest spowodowana nią. 
— To rzeczywiście jest piękne — wyszeptał chrapliwie. Brzmiał teraz zupełnie inaczej. Bella nachyliła się w jego stronę ze zmarszczonymi brwiami.
— O czym myślisz?
Zawahał się, ale w końcu odparł:
— Wspomniałaś o kochającej matce… Ja swoją straciłem bardzo dawno temu. Zastanawiam się, czy i ona mogłaby pokochać potwora. Czy spojrzałaby na mnie, wiedząc, kim się stałem.
Potwierdziło się to, co Bella podejrzewała już od jakiegoś czasu. Bestia nie urodził się taki. Był kiedyś człowiekiem. A ona dotarła teraz do tej jego ludzkiej, wrażliwszej cząstki.
— Pozwolę sobie powiedzieć, że wiem, co czujesz. — Nie do końca rozumiała, dlaczego mu się zwierza. Nagle coś się zmieniło w tej wielkiej, pustej komnacie. Cienie przybrały inne kształty. — Ja również straciłam swoją matkę, jedyną osobę, która widziała w moich wadach zalety.
Po raz pierwszy dziewczyna spojrzała na Bestię w innym świetle. Siedział zgarbiony na swoim wielkim krześle, odziany w strój, który wisiał na jego potężnej sylwetce. Kark uginał mu się pod ciężarem długich rogów. W oczach migotał jakiś długo skrywany ból oraz zmęczenie.   
Czy to jest potwór?
Bella nie zdała sobie sprawy, że uniosła rękę. Jej delikatne palce odnalazły szorstką, porośniętą meszkiem szarawych włosów dłoń Bestii, której wcześniej tak się bała. Przez moment stwór jej na to pozwolił. Chłonął dotyk dziewczyny, wpatrzony ponuro w ogień.  Dopiero potem zabrał rękę, wydając z siebie głośny pomruk zirytowania.
— Nie chcę twojej litości! — Przeszył ją ostrym spojrzeniem. — Sądzisz, że nie wiem, o czym teraz myślisz? Jaką żałosną jestem kreaturą?!
Bella cofnęła się ostrożnie.
— Wolałabyś, żebym cię nienawidziła?
— Nienawiść to jedyne, co mi pozostało. Jestem potworem, przeklętym i zapomnianym, duszą potępioną. — Wyszczerzył kły we własnej bezsilności. — A teraz w tę ciemność ciągnę jeszcze i ciebie.
— Nie. — Kiedy uniósł na nią zdumiony wzrok, dodała głośniej: — Nie, Bestio. Nie wierzę, że tylko tyle jeszcze cię czeka. Mógłbyś być czymś więcej. Mógłbyś spróbować… żyć.
— Dlaczego tak mówisz? Właśnie ty?
— Bo teraz widzę coś, czego wcześniej nie zauważyłam. Nie jesteś tylko potworem.
Na twarzy pana zamku odbiło się niedowierzanie pomieszane z jakąś ulgą. Zaraz jednak stwór przymrużył oczy.
— Nie zapominaj, że wciąż toczymy grę o twoje życie.
Jej mina schłodniała.  
— Nie zapomniałam.
— Bystra z ciebie dziewczyna. Może już czas, byś w swej komnacie cieszyła się wygraną albo zmrużyła słodkie oczęta? W końcu opowiadanie bywa męczącym zajęciem.
Bella wstała z jakimś ukłuciem żalu. Była już blisko, ale on nie pozwalał jej do siebie dotrzeć.
— W rzeczy samej.
— Bello… — szepnął, kiedy oddaliła się już o kilka kroków. Jego głos był inny niż moment temu, bardziej gładki i pokorny. — Dziękuję za to, co o mnie powiedziałaś. 


*

Zgodnie z zapowiedzią, rozdział oddaję w Wasze ręce wcześniej niż zwykle :D Muszę przyznać, że to jeden z moich ulubionych. Mam nadzieję, że do Was również przemówi. 
Miłej majówki, kochani! 

18 komentarzy:

  1. Chcę jeszcze więcej.Cudowny rozdział nie mam się do czego przyczepić.Obys nie straciła swego zapału jak i weny bo było by bardzo mi smutno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!
      Również mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Początek tej historii był trochę toporny, ale teraz coraz bardziej się w nią angażuję ^^
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Na początek piękny szablon.
    Pasuje do klimatu opowiadania.
    Dalej wspaniała historia jaką opowiedziala Bella. Widzę, że powoli zaczyna kogoś widzieć w Bestii. Kogoś nie tylko złego potwora za jakiego uchodzi lub chcę uchodzić.
    Ostatecznie każdy ma uczucia. Nawet ktoś taki jak Bestia. Tylko dalej toczą ze sobą grę. Czy Bella ją wygra? A może Bestia nie będzie w stanie wykonać wyroku? Czekam na ciąg dalszy i życzę udanej majówki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Sporo się naszukałam, żebyś znaleźć coś klimatycznego i mam nadzieję, że w końcu się udało :)
      I dziękuję także za cały komentarz. Tak, Bella zaczyna zmieniać swój stosunek do Bestii, ale nie chciałam, aby od razu zapałali do siebie sympatią. Gra toczy się dalej.
      Nawzajem, udanej majówki ^^

      Usuń
  3. Świetne, jak zawsze. Hm, nie wiem na ile widać w opowieści Belli jakieś inne bajki i czy faktycznie z tych czerpałaś (chociaż raczej sama wymyśliłaś) to widzę właśnie pierwszą "scenę" jakby Bella i Gaston z Disneyowskiej wersji, druga scena to z takiej baśni, którą kiedyś czytałam o księciu/księżniczce uwięzionej gdzieś (to były jakieś rosyjskie baśnie) i to z tym potworkiem skojarzyłam z Dzwonnikiem z Notre Dam. Ale.
    Pozdrawiam cieplutko (no, oby było cieplej) i weny :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D
      Powiem Ci, że bardzo dobrze odszyfrowałaś te baśnie, cieszę się :D I dodam jeszcze, że pisząc o proszącej o gościnę staruszce, inspirowałam się tą czarodziejką z Pięknej i Bestii.
      Pozdrawiam również ^^

      Usuń
  4. Śliczny szablon! Zdecydowanie mój gust ;), chociaż muszę przyznać, że litery w tekście rozdziału nieco za ciemne i musiałam trochę mrużyć oczy...
    A wracając do rozdziału; opowieść Belli jak najbardziej mi się podobała. Była specyficzna, bo w końcu w jaki inny sposób Bella mógłby sprostać wszystkim wymaganiom Bestii, co go historii? Starałam się jak najbardziej wczuć w tę opowieść, ale coś chyba mi nie wszyło, może to przez to, że nieustannie hałasował mi nad głową brat...?
    Cieszę się, że Bestia ostatecznie wzruszyła się, wściekła i rozbawiła, no i że Bella jednak jeszcze trochę pożyję ;)
    Mam wrażenie, że między nimi rozkwita jakaś specyficzna więź, w końcu końcówka jest tego doskonałym przykładem. Dziwnie było czytać o chwilowym złamaniu się chłodnego i mrocznego wizerunku Bestii, a jego ostatnie słowa nieco mnie zaskoczyły, ale i wzbudziły moją ciekawość ;D!
    Oczywiście czekam niecierpliwie na kolejny rozdział!
    Buziaki i weny!
    Charlotte

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo :*
      Szablonu znowu musiałam się trochę naszukać, bo ciężko znaleźć ciemnowłosą dziewczynę bez współczesnego ubrania czy wystroju :P Może masz rację, rozjaśnię trochę czcionkę ;)
      Haha, rozumiem, nie szkodzi xD
      Cieszę się, że widzisz tę rosnącą więź. Bella też pewnie się nieźle zdziwiła, ale każdy ma dwa oblicza :P
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  5. Witaj! :)

    Muszę Ci powiedzieć, że... Twoje opowiadanie jest po prostu magiczne! <3 Co prawda nie przeczytałam jeszcze całości, ale już się w nim zakochałam!! <3 "Piękna i Bestia" to moja ukochana bajka z dzieciństwa i zawsze powracam do niej z wielkim sentymentem... Żałuję tylko, że nie widziałam najnowszej kinowej adaptacji. W Twoim opowiadaniu to Ariana występuje w roli pięknej, tak? :) W każdym bądź razie szablon z nią jest obłędny! <3 *.*
    Piszesz tak lekko i płynnie, że nie mogłam wyjść z podziwu! Zazdroszczę Ci oraz gratuluję tak świetnego stylu! Masz prawdziwy talent, który rozwijasz! Tak trzymać! :)
    Baśń o medalionie mnie oczarowała! Coś pięknego! I ten chłopiec... Rozczuliłam się jak Bestia, naprawdę! Przepięknie ją opisałaś! :)
    Wspaniale również kreujesz bohaterów! Nie są przerysowani, co w bajkach często się zdarza... Pełen podziw! :)
    Jako iż przykułaś moją uwagę, zostaję Twoją stałą czytelniczką! :*

    Życzę Ci mnóstwa weny i pozdrawiam serdecznie! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! :)
      Twoje odwiedzimy tutaj sprawiły mi wielką radość. Dziękuję bardzo za taki miły, pozytywny komentarz! :* Aż mi się ciepło na sercu zrobiło. Cieszę się, że najnowszy rozdział tak Ci się spodobał i że zamierzasz przeczytać resztę historii. Obyś się nie zawiodła ;)
      Co do szablonu - tak, to Ariana. Ja za nią niestety nie przepadam, ale trzeba jej przyznać, że jest ładna i dobrze się tutaj komponuje.
      Również pozdrawiam serdecznie ^^

      Usuń
  6. Hmm, trudno mi znaleźć odpowiednie słowa, Marzyciel Prawie bez żadnego wysiłku stworzyłaś wyjątkowy rozdział. Jestem oczar Od początku byłam przekonana o ludzkich uczuciach Bestii. Najwidoczniej w głębi serca pozostał skrzywdzonym kilkuletnim chłopcem. Jego dzieciństwo musiało być mroczne. Paradoksalnie w opowieści Belli dostrzegł siebie. Nawet matka Hitlera musiała go kochać, gdy był dzieckiem, jak powiedział Maks Vandenburg w rozmowie z dziewczynką, która kradła książki. Może podczas wojny, również pisała do niego listy? Jeśli potrafimy kochać kogoś, na przekór wszelkim przeciwnościom losu, to dokonamy wszystkiego. Czy miłość przezwycięża zło? Trudno powiedzieć coś jednoznacznie. Dużo zależy od człowieka. Niektórzy są po prostu niesprawiedliwie oceniani przez ogół. Szczególnie bogacze którzy mają wszystko, czego dusza zapragnie. Jednak za pieniądze pieniądz nie da wielu rzeczy niematerialnych. O czym mogłam się przekonać czytając po raz kolejny o małym Cedryku, przyszłym lordzie i jego dziadku. Dla malca ktoś, kim inni pogardzali był po prostu dziadkiem. Dopiero w momencie pojawienia się w jego życiu małej, niewianej istotki hrabia mógł zrozumieć swoje błędy,bo chciał to zrobić. Dawny władca zamczyska znajduje się w takiej samej sytuacji. Od lat gnębił ludzi zabiał ich i nagle... dostrzeżono w nim coś z wyjątkiem potwora. Niezwykłe, prawda? Odtąd wiele może się zmienić. Łańcuchy zaczynają pękać, zły czar kiedyś minie... Mądre przesłanie, kochana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci ślicznie, bardzo się cieszę, że moje opowiadanie przywodzi Ci na myśl tyle skojarzeń! :)
      Postać matki jest ważna dla całej fabuły - pojawia się zarówno we wspomnieniach Belli, jak i Bestii. Stanowi siłę dla naszych bohaterów, źródło pierwszej bezinteresownej miłości, jaką otrzymali. W późniejszych rozdziałach dowiecie się więcej na temat matki króla :P
      I masz rację, ich relacje nie będą już takie same.
      Pozdrawiam ciepło i jeszcze raz dziękuję!

      Usuń
  7. W końcu tu dotarłam. Uff...

    Opowieść opowiedziana przez Belle była naprawdę fantastyczna zwłaszcza że spełniała wszystkie wymogi, które postawiła jej Bestia. Dzięki temu dziewczyna może przespać spokojnie kolejną noc, nie martwiąc się o swoje życie.

    Co do końcowej rozmowy bohaterów. Bestia otwiera swoje serce przed Piękną. To wspaniale.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Moim zdaniem ten rozdział jest dość przełomowy i jednocześnie ciepły, dający nadzieję, dlatego właśnie jest dla mnie ważny :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Nie sądziłam, że opowieść Belli tak poruszy Bestię. W końcu wydaje się on być z kamienia, ziejący nienawiścią potwór, a tu taka niespodzianka. Myślę, że Bestia potrzebował czegoś takiego, że pragnął, by ktoś w końcu uraczył go historią, która choć na chwilę oderwie go od zamku, samotności i klątwy. Bella chyba miała szczęście, że opowieść była naprawdę poruszająca i Bestia jednak zdołał się zaśmiać czy uronić łzę. Dziewczyna w jakiś sposób ma zbawienny wpływ na Bestię, która najwidoczniej pragnie towarzystwa gościa. Ileż w końcu można żyć w samotności? Każdy ma tego dość, nawet taki stwór jak pan zamku nie może ciągle żyć w okowach własnej nienawiści.
    Opowieść Belli była naprawdę piękna, a końcówka nastawiona chyba na to, by przekonać Bestię, że jednak mimo brzydoty każdy może zostać pokochanym, nie ważne przez kogo. Może liczyć na miłość - on też :)
    Świetny rozdział!
    Przepraszam, że tak późno komentuję, ale głównie urzęduję na Wattpadzie i Blogspot już nie jest tak odwiedzanym przeze mnie miejscem jak było to jeszcze rok temu :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, cieszę się, że do mnie jeszcze zaglądasz na blogspota i oczywiście bardzo dziękuję za komentarz! ^^
      Opisałaś uczucia Bestii bardzo trafnie, tak właśnie chciałam je przekazać. Nienawiść męczy. No i ta opowieść faktycznie miała taki morał. Zależało mi również, aby pokazać, że każda miłość jest ważna - nie tylko ta między dwojgiem zakochanych, ale także i ta do matki.
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  9. Boże, piszesz tak cudownie.
    Nie myślałaś nigdy nad Wattpadem? Warto podzielić się taką piękną historią z większym gronem osób *-* <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! ^^
      Kiedyś nad tym myślałam, ale nie do końca rozumiem, z czym to się je. Poza tym jestem przywiązana do blogspota. ale może kiedyś ;D

      Usuń